Nie musisz umieć w dorosłość
Nie musisz umieć w dorosłość - tak na pierwszy i drugi rzut oka, nikt nie umie, tylko życie i pesel wskazują, że trzeba wziąć się w garść i udawać, że już się ogarnia rzeczywistość, choć tak naprawdę to nie, bo w środku człowiek czuje się wciąż na 16, mimo iż metryka mówi 32, 48 itd. To jedno z wielu przesłań książki-kocyka-okładu na człowieka , jaką podarowała nam Marta Kisiel w tym roku. Mowa oczywiście o "Małej drace w fińskiej dzielnicy", którą przeczytałam za szybko. Czy żałuję? Nie, nawet za szybko nie znaczy źle, a jak zawsze cudowna skleroza pozwoli mi wrócić do tej książki za pół roku, max do roku czekania na ponownie czytanie. To dobra rzecz, zapominać detale, a czasem nawet istotne fragmenty fabuły. Można na nowo cieszyć się dobrem literatury, a szczególnie tak wyśmienicie podanej - językowo czujemy się wymiziani, aż żal słuchać audiobooka, tu trzeba czytać i cieszyć się, jak pięknie sformułowane są potyczki słowne głównej bohaterki samej ze sobą, z najbliższymi i