Ani nam witać się ani żegnać żyjemy na archipelagach

"Tren Fortynbrasa" Zbigniew Herbert

Teraz kiedy zostaliśmy sami możemy porozmawiać książę jak mężczyzna z mężczyzną
chociaż leżysz na schodach i widzisz tyle co martwa mrówka
to znaczy czarne słońce o złamanych promieniach
Nigdy nie mogłem myśleć o twoich dłoniach bez uśmiechu
i teraz kiedy leżą na kamieniu jak strącone gniazda
są tak samo bezbronne jak przedtem To jest właśnie koniec
Ręce leżą osobno Szpada leży osobno Osobno głowa
i nogi rycerza w miękkich pantoflach

Pogrzeb mieć będziesz żołnierski chociaż nie byłeś żołnierzem
jest to jedyny rytuał na jakim trochę się znam
Nie będzie gromnic i śpiewu będą lonty i huk
kir wleczony po bruku hełmy podkute buty konie artyleryjskie werbel werbel wiem nic pięknego
to będą moje manewry przed objęciem władzy
trzeba wziąć miasto za gardło i wstrząsnąć nim trochę

Tak czy owak musiałeś zginąć Hamlecie nie byłeś do życia
wierzyłeś w kryształowe pojęcia a nie glinę ludzką
żyłeś ciągłymi skurczami jak we śnie łowiłeś chimery
łapczywie gryzłeś powietrze i natychmiast wymiotowałeś
nie umiałeś żadnej ludzkiej rzeczy nawet oddychać nie umiałeś

Teraz masz spokój Hamlecie zrobiłeś co do ciebie należało
i masz spokój Reszta nie jest milczeniem ale należy do mnie
wybrałeś część łatwiejszą efektowny sztych
lecz czymże jest śmierć bohaterska wobec wiecznego czuwania
z zimnym jabłkiem w dłoni na wysokim krześle
z widokiem na mrowisko i tarczę zegara

Żegnaj książę czeka na mnie projekt kanalizacji
i dekret w sprawie prostytutek i żebraków
muszę także obmyślić lepszy system więzień
gdyż jak zauważyłeś słusznie Dania jest więzieniem
Odchodzę do moich spraw Dziś w nocy urodzi się
gwiazda Hamlet Nigdy się nie spotkamy
to co po mnie zostanie nie będzie przedmiotem tragedii

Ani nam witać się ani żegnać żyjemy na archipelagach
a ta woda te słowa cóż mogą cóż mogą książę

 "Tren Fortynbrasa" kiedyś mną wstrząsnął, poruszył we mnie nutę, o której istnieniu nie miałam pojęcia - bo jak to tak, wskazywać słabości bohaterów szekspirowskich? Byłam wtedy bardzo młoda i naiwnie wierzyłam, że przecież Hamlet miał rację w tym swoim zatraconym cierpieniu. Nie zdawałam sobie wówczas sprawy, ile we mnie jest złości na krzywdę Ofelii i że mogę wyrażać swoją niepochlebną opinię nawet na tych protagonistów, których tak bardzo opiewają poloniści, zachłystując się wielkością wynikającą tylko i wyłącznie z wersu polecenia w podstawie programowej (bo zero było w moich polonistach chęci własnej interpretacji czy przeciwstawiania się powszechnie przyjętym ideałom, nie zmuszali też swoich uczniów do myślenia czy poszukiwania). Tak też dziękuję Zbigniewowi Herbertowi za możliwość obrania innej ścieżki postrzegania Hamleta, który nie był do życia.

Komentarze