Garść książek #20

Do Jasnej Anielki! Balkony i demony (Sylwia Dec)
Nigdy nie sądziłam, że potrzebuje w moim życiu kota Grażyny, aż ten pojawił się na kartach debiutanckiej książki Sylwii Dec. Autorko, pisz błagam Cię kolejną część - wszak dzień bez Grażyny jest dniem zmarnowanym dla każdej kierowniczki tego pierdolnika zwanego życiem. Kot Grażyna, gustujący w kebabach, energetykach i rozpijaniu roślin doniczkowych, jest prawdziwym głównym bohaterem "Do Jasnej Anielki! Balkony i demony", która to książka nie tylko przyciąga tytułem, ale też cudowną okładką. Fabularnie kuleje nieco (protagonistce gaśnie ekran, jak się coś ma wydarzyć), dialogowo bez Grażyny jest tak sobie, ale jak na pierwszą książkę i tak jest klawo. Przednio się bawiłam, pochłonęłam w papierze niemal w jeden dzień, spluwam na te wszystkie osiedlowe wiedźmy, które nie przejmują się suszą i nadmiernym koszeniem trawników, kibicuję Grażynie w wendecie kosiarkowej. Smarkałam herbatą za każdym razem, kiedy rozpoczynał polemikę z Demonicjuszem, przednia parodia współczesnego pisarza. Wincyj Grażyny poproszę, Grażyna jest dobry na wszystko, zło pokonasz tylko z prawdziwie upartym kotem. Czytejcie, albowiem Grażyna to Wasz prorok.



League of Legends. Ambessa. Wybrana przez wilka (C. L. Clark)
Nie lubię Amebssy. Znaczy spoko, mogę nią grać, bo to nie jest miętki adc i nie ginę od ręki, ale jako postać z serialu Arcane nie przyciągała mojej sympatii, nie kibicowałam jej nigdy jakoś specjalnie. Nie przejmowałam się jej celami, ambicjami, potrzebami. Ot kolejna wojowniczka Noxusu jakich wiele, prawda? No chyba nic bardziej mylnego, okazało się po lekturze "Wybranej przez wilka". Nie nastawiałam się na wiele, podchodząc do tej książki trochę jak do jeża - ostrożności nigdy nie za wiele, jak to mówią, lepiej nastawić się na coś złego i być pozytywnie zaskoczonym. Zachwycające bogactwo świata League of Legends, pełnokrwiste postaci, wartka akcja, dobrze poprowadzone dialogi, budowanie motywacji bohaterów, trudne moralnie wybory, krew lejąca się strumieniami i magia - wszystko to i wiele więcej do znalezienia na prawie 500 stronach, które czyta się jednym tchem. Tak, chcę jeszcze raz, po "Zrujnowaniu", "Arcane" i "Ambessie" mam niedosyt, uwielbiam Runeterrę i jej postaci. Cieszy mnie każdy cinematic i drobny fragmencik lore, który dostajemy czy to w minigierce, czy w komiksie. Czekam na więcej. 



Post Scriptum (Milena Wójtowicz)
To jest ta książka z gatunku - odstaw herbatę, wyłącz budzik, bo i tak zarwiesz nockę, żeby ją przeczytać. "Post Scriptum" to wznowienie pierwszego tomu opisującego początki firmy Sabiny i Piotra - nienormatywnych pomagających istotom z folkloru i mitów przetrwać we współczesnym świecie, a dokładniej w okolicach Opola oraz Wrocławia, czy to z odpowiednim bhp, czy też dzięki terapii (np. babom borowym). Pisałam więcej o PS Consulting przy okazji "W świetle nocy" i nadal podtrzymuję opinię, że wrócę jeszcze nie raz do każdej książki Mileny Wójtowicz. Dla mnie do najlepszych książek na półce należą te Mileny Wójtowicz, Magdaleny Kubasiewicz, Marty Kisiel oraz Martyny Raduchowskiej. Cieszy mnie każda ich nowa powieść, każda nowela, bo powodują na mojej twarzy uśmiech od ucha do ucha, dają wytchnienie, gdy mogę zanurzyć się w kolejne fantastyczne światy, nawet jeśli czasem jest ponuro i straszno, to taka podróż jest wspaniała i wynagradza walkę z codziennością. Naprawdę warto.

Link do bazy lc: Post Scriptum


Komentarze