Oczy uroczne Szaławiły

Po śmierci matki Oda kupuje glany oraz działkę z fundamentami spalonego domu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że to miejsce ją przyciąga z nieznanego powodu. Po raz pierwszy od wielu lat Oda pragnie osiąść gdzieś na stałe po 20 latach jeżdżenia z misjami Lekarzy bez granic, UNICEF-u itp.  Lekarka, choć niedawno straciła matkę, nie zatraca się w żałobie. Z rodzicielką wiązały ją nienajlepsze stosunki, a nic tak nie polepsza człowiekowi relacji w życiu, jak seria rozczarowań i masa narzucanych oczekiwań. Zrozumiałe, że po śmierci ojca Oda uciekła na drugą półkulę.

Lekarka odkrywa w sobie również moce, o których nie zdawała sobie sprawy przez ponad czterdzieści lat egzystencji i akceptuje nową siebie. Powrót do kraju i odnowienie zażyłości z kuzynką, budowa domu, poszukiwania ogrodnika - to nic w porównaniu z tym, co czai się na Odę w piwnicy, która ocalała w fundamentach. Okazuje się, że nadal funkcjonuje tam portal, przez który przechodzi... czort. Najprawdziwszy diaboł z kopytkami, dzierżący w garści cymbałki. 

Oda nie tylko adoptuje Bazyla, ale również ratuje życie Kuleczki. Psinka, która została porzucona w rowie, zaklejona w worku po cemencie, cudem została uratowana przez Odę. Trójnoga suczka staje się nieodłącznym towarzyszem Ody i Bazyla, chroniąc swoją panią na miarę psich możliwości. Tutaj taki mały komentarz ode mnie - na co dzień in real life, kiedy napotykam na takie porzucone zwierzęta, które trzeba ratować, bo jakiś skurwysyn nie umie znaleźć schroniska, trafia mnie szlag. Życzę każdemu idiocie, który znęca się nad zwierzętami w ten sposób, żeby go spotkało w życiu wszystko co najgorsze.

"Dożywocie", które ukazało się w 2010 i jego kontynuacja z 2016 roku "Siła niższa" miały - przynajmniej w moim odbiorze - zupełnie inny wydźwięk niż "Oczy uroczne" z 2019 roku, w skład których wchodzi opowiadanie "Szaławiła", niegdyś egzystująca (i chyba nadal spotykana) jako audiobook czy ebook. W najnowszym, miętowym wydaniu, "Szaławiła" dodana została na początku powieści "Oczy uroczne".

Nadal pozostajemy w humorystycznej, pluszowej dla duszy otoczce, ale na tapetę Marta Kisiel bierze trochę bardziej drażliwe tematy, tak bliskie nam i współcześnie istotne, a mianowicie szczepionki. I sama popieram szczepienia, również zachęcam, więc przesłanie książki jak najbardziej do mnie trafia. Tylko nie wiem, czy fantastyka jest dobrym gatunkiem do podejmowania próby zmiany światopoglądu czytelnika. 

Oprócz słowiańskich demonów i baśniowego settingu, mamy też w "Szaławile" nienachalny, delikatnie poprowadzony wątek romantyczny. Polecam całą serię, bo dobrze się do Ody wraca, jest trochę bardziej poważnie, niż u Kondzia i jego hałastry, ale przez to dociera do nas smutna prawda - czas leci coraz szybciej, starzejemy się i stajemy trochę bardziej przytłoczeni rzeczywistością, zamiast beztrosko śmiać się ze wszystkiego i nie przejmować jutrem.

Komentarze