Uczta dla wron: Samwell I

Wracamy na Mur.

Rozdział Sama i następujący po nim pov Jona dają nam wgląd na sposób postrzegania świata przyjaciół, których czeka kolejna rozłąka z rozkazu Lorda Dowódcy...


Uczta dla wron: Samwell I


Rozdział rozpoczyna pojawienie się myszy zjadającej księgi. Zwierzę zaskakuje Sama, który nie ma odwagi zabić gryzonia. Chyba kluczem są tu księgi, które bada Samwell tzn. te o Innych. Wydaje mi się, że to nawiązanie do poematu "To a Mouse" Roberta Burnsa i zwrotu: the best-laid schemes of mice and men gang aft agley, w polskim przekładzie Zofii Kierszys:

"Lecz, Myszko, innych też nadzieja łudzi;
Przewidywaniem mózg próżno się trudzi:
Przemyślne plany i myszy, i ludzi
W gruzy się walą,

Nasze zapały zawód zwykle studzi
Zwątpienia stalą."

Czyli niezależnie od tego, jak wielkie badania zaplanował Samwell, księgi nie odkryją przed nim prawdy o Innych? Czy może plany, które się zawalą, dotyczą spokojnego życia z Goździk na Murze? Czy też pomysł Jona z przerobieniem Sama na maestera nie wypali? Bo wizyta Wroniego Oka w Starym Mieście zniszczy plan pt. "maester Tarly"?
Obok jego łokcia leżał masywny, oprawny w skórę tom: Roczniki Czarnego Centaura autorstwa septona Jorquena, który spisał szczegółową relację z dziewięciu lat, podczas których Orbert Caswell piastował stanowisko Lorda Dowódcy Nocnej Straży.
Czemu czarny Centaur? Bo Caswellowie mają w herbie złotego centaura na białym polu. A "Roczniki Czarnego Centaura" wspominane są także w ŚLiO: pochodzący ze Skagos Stane został pierwszym zwiadowcą, ale wkrótce potem zginął.

Centaury są równie mitycznymi stworzeniami co jednorożce ze Skagos, które podobno mamy ujrzeć na kartach "Wichrów zimy". 


Sam najchętniej nie opuszczałby biblioteki:
Nie chciał jednak zostawiać maestera Aemona zbyt długo samego. Staruszek nie czuł się ostatnio zbyt dobrze i potrzebował pomocy, zwłaszcza z krukami. Co prawda, miał Clydasa, ale Sam był młodszy i lepiej sobie radził z ptakami.
Jeśli Aemon ostatnio czuje się coraz gorzej, to jaki jest sens wysyłać go na południe Westeros, Jon? Czy lęk przed Melisandre przeważył nad zdrowym rozsądkiem? 
Idzie na śnieg — pomyślał, spoglądając w górę. Zaniepokoiła go ta perspektywa. Pamiętał noc na Pięści Pierwszych Ludzi. Upiory przyszły wówczas wraz ze śniegiem.
Ktoś gdzieś w teoriach wspominał, że Inni i ich zombie zaatakowali PPL przypadkiem, kierując się ku twierdzy Crastera po dziecko, tj. syna Goździk. Ale gdyby nie Nocna Straż, to pewnie dzicy padliby ofiarą lodowych istot?
Jon kazał budowniczym pracować dniem i nocą. Sam słyszał, jak niektórzy z nich skarżyli się przy kolacji, mówiąc, że lord Mormont nigdy nie kazałby im harować nawet w połowie tak ciężko.

Lord Snow od chwili wyboru na Lorda Dowódcę Nocnej Straży zdobywa ujemne punkty wśród czarnych braci. Zagania budowniczych do roboty, pomaga Stannisowi, planuje przyłączyć dzikich do garnizonów na Murze...

Dwieście lat temu były tu smoki — pomyślał nagle Sam, spoglądając na jadącą w dół klatkę. Można było wlecieć na szczyt na ich grzbiecie. Królowa Alysanne odwiedziła Czarny Zamek na swoim smoku, a jej król, Jaehaerys, przyleciał za nią na swoim.

Srebrnoskrzydła nie chciała wzlecieć ponad Murem i hen na północ. Według "Ognia i krwi" trzy razy Alysanne próbowała zmusić smoka do przelecenia ponad Murem i w końcu się poddała. Smok miał w nosie, lodowa bariera albo go odstraszała, albo coś za Murem wzbudzało w nim grozę.

Czy to możliwe, że Srebrnoskrzydła zostawiła tu jajo? A może Stannis znalazł jakieś na Smoczej Skale? Nawet jeśli ma jajo, to jak mógłby je wysiedzieć?

Zasadniczo takie jajo nie miałoby szans na wyklucie bez Targaryenówny, one są kluczem do narodzin smoków. Dlatego ciąża Daenerys obudziła smoki w kamiennych jajach Illyria.

Baelor Błogosławiony modlił się nad swoimi smoczymi jajami, a inni Targaryenowie próbowali wykluć smoki za pomocą czarów. Ale zawsze kończyło się na farsie albo na tragedii.

Ale prawdopodobnie Aegon V był blisko wyklucia smoków, może nawet mu się udało, tylko dziki ogień doprowadził do tragedii (np. jakiś maester stłukł naczynie w Summerhall). Na miejscu były obecne córki Jaja i jego wnuczka, ciężarna Rhaella. 

— Jon chce się ze mną zobaczyć?
— Nie wiem, czy chce — odparł Edd Cierpiętnik Tollett. — Osobiście wolałbym nie oglądać połowy rzeczy, które widziałem, i nie widziałem też połowy rzeczy, które chciałbym zobaczyć.

Nasz ulubieniec Eddison i jego czarnowidztwo. Wspominałam trochę o przeszłości Edda w tym filmiku. Im więcej poznajemy wspomnień Edda, tym bardziej dochodzimy do przekonania, że on miał 1. niełatwe dzieciństwo i 2. odegra jakąś rolę w walce z Innymi.

Edd Cierpiętnik westchnął.
— Kiedy byłem młodym chłopcem, jedliśmy myszy tylko z okazji specjalnych świąt. Byłem najmłodszy, więc zawsze przypadał mi ogon. Na ogonie w ogóle nie ma mięsa.

Ja wiem, że to comic relief. Serio :D ale na poważnie i trzeźwo weźcie pod uwagę, co Cierpiętnik mówi: jego matka przypominała szczura, on jadał mysie ogony, łodzie toną tylko wtedy, gdy Edd jest na pokładzie, pił wino z trupim jadem, nie ma zębów do zagryzania niemowląt dzikich... A jego przodek został przeklęty w Bitwie Siedmiu Gwiazd, gdy zmierzył się z Ursulą Upcliff. 

(...) czarodziejka Ursula Upcliff pojawiła się na krwawoczerwonym koniu, gotowa go przekląć. Miał już wtedy puste ręce – oba topory zostawił w piersiach wrogów – minstrele opowiadają jednak, że skoczył na grzbiet konia czarownicy, chwycił jej głowę w zakrwawione dłonie i oderwał ją od tułowia.

Ursula była żoną króla merlingów. Walczyła po stronie Robara II Royce'a przeciwko Andalom. Zamordował ją roześmiany olbrzym, który podobno nie czuł bólu ani strachu. Wiedźma została pomszczona przez Robara, który rozpłatał głowę Tolleta lady Forlon, mieczem z valyriańskiej stali.

Jedną z pierwszych zmian, jakie wprowadził Jon Snow jako lord dowódca, było zarządzenie codziennych ćwiczeń w strzelaniu z łuku dla całego garnizonu, wliczając w to zarządców i kucharzy.

Lord Snow polecił Ulmerowi z Królewskiego Lasu trenowanie wszystkich, zarówno zwiadowców, jak i zarządców (i pewnie budowniczych). 

Złamałeś serce księżniczce dzikich, Zabójco — oznajmił Pyp. Ostatnio Val często obserwowała ich ze swej komnaty w Wieży Królewskiej. — Szukała cię.

Co takiego Val mogłaby chcieć od pomocnika maestera Aemona? Czy chodziło o leki, dzieci karmione przez Goździk, wpływ na Jona Snow?

Gdy Jon odwiedził maestera Aemona, Samwell zapytał przyjaciela, czemu tak dużo ćwiczy. Lord Snow podał Samowi Długi Pazur i powiedział:

— Valyriańska stal — oznajmił. — Wykuta przy użyciu zaklęć, ostra jak brzytwa i prawie niezniszczalna. Szermierz powinien być tak dobry jak jego miecz, Sam. Długi Pazur to miecz z valyriańskiej stali, ale ja nie mam w sobie nic z Valyrianina.

:D no cóż, to by się pan zdziwił, panie Śnieg ;)

Wchodząc do zbrojowni Donala Noye, Sam spotyka Goździk opatuloną w wielki płaszcz Zabójcy. Dziewczyna jest roztrzęsiona, najwyraźniej Jon (co przeczytamy w jego rozdziale) nieźle ją nastraszył.

Musiał paść na kolana, żeby podnieść upuszczone księgi. Nie trzeba było zabierać aż tylu — powiedział sobie, strzepując kurz z Nefrytowego kompendium Colloquo Votara. 

Aemon rozkazał Samowi odnaleźć także dzieło maestera Thomaxa "Smoczy ród, historia rodu Targaryenów od wygnania do apoteozy, z rozważaniami dotyczącymi życia i śmierci smoków"... Tylko po co Jonowi książka o smokach? Czyżby była tam rozprawa o Azorze Ahai? Czy może o księciu, którego obiecano?

Kruk Mormonta przebija dłoń Sama aż do krwi. Okropne ptaszysko.

Jon wciąż miał blade blizny na policzku, w miejscu, gdzie orzeł próbował kiedyś wyrwać mu oko. — Czy to podłe ptaszysko przebiło ci skórę?

Sam przygląda się dokumentowi, który Aemon chce wysłać do Królewskiej Przystani. Jon nazywa list papierową tarczą. Nie chce jej podpisać. Wspomina walkę Tommena z Branem w Winterfell.

Bran żyje — pragnął mu powiedzieć Sam. — Pojechał za Mur z Zimnorękim. Jednakże słowa uwięzły mu w gardle. Przysiągłem, że nikomu nie powiem.

Jon obawia się, jakich ludzi przyślą Lannisterowie na Mur, jeśli podpisze list Aemona. Słusznie domyśla się, że do Nocnej Straży trafi ktoś gorszy od Janosa Slynta. Cersei planuje wysłać na Mur morderców, by pozbyli się syna Eddarda Starka.

Poza tym lord Snow niepokoi się, że Tywin Lannister (na Murze nie wiedzą jeszcze o jego śmierci) nie wesprze czarnych braci, bo zakon poparł Stannisa Baratheona. Nie w buncie, ale w obronie Muru, wszak Jon powierzył JPK Nocny Fort.

— Z pewnością [Tywin] nie chciałby, żeby mówiono, że Stannis stanął w obronie królestwa, a król Tommen bawi się swoimi zabaweczkami — zauważył Sam. — To ściągnęłoby pogardę na ród Lannisterów.
To śmierć i zniszczenie pragnę ściągnąć na ród Lannisterów, nie pogardę. — Jon uniósł list.

Cóż, przyjaźń przyjaźnią Tyrion, ale może nie być ci łatwo pogadać znów pokojowo z Jonem, nawet jeśli zabiłeś pana ojca, to Lannisterowie mają na rękach krew Neda i Młodego Wilka. O jego matce i chorążych nie wspominając.

Im więcej dajesz królowi, tym więcej od ciebie żąda. Kroczymy po moście z lodu, mając po obu stronach przepaść.

Ostatecznie Jon podpisuje papierową tarczę. Przez chwilę przyjaciele rozmawiają o Val, Goździk i królu za Murem. Lord Snow chciałby samodzielnie wymierzyć karę za dezercje Mance'owi. Trochę w tym hipokryzji, czyż nie?

Mój ojciec mawiał, że Stannis Baratheon to sprawiedliwy mąż, ale nikt nigdy nie nazwał go wyrozumiałym. — Jon przerwał, marszcząc brwi. — Wolałbym osobiście ściąć Mance’a.

Sam powtarza plotki, które słyszał w trakcie posiłków od przyjaciół i innych czarnych braci, co denerwuje Jona. Lord Snow uważa, że w przypadku czerwonej wiedźmy należy trzymać język za zębami.

Królewska krew, żeby obudzić smoka. Ale nikt nie jest do końca pewien, gdzie Melisandre zamierza znaleźć śpiącego smoka.

Jeśli nie lodowego smoka pod Murem, to może Jona Snow po akcji ze sztyletami? ;) kamiennego smoka w okolicy brak, takie miała Smocza Skała. Chyba, że w kryptach Winterfell jest jakieś jajo.

Krew Mance’a nie jest bardziej królewska od mojej. Mance nigdy nie nosił korony ani nie zasiadał na tronie.

Nadal bawi mnie teoria, że Mance to Rhaegar, Qhorin był to Arthur Dayne, Oswell Kettleback to Oswell Whent. No nie klei mi się ta teoria, za dużo wiemy o przeszłości króla za Murem. PJ chyba zakładał, że Craster jest potomkiem Bloodravena, ale to też w sumie nie ma za bardzo sensu... Na co Innym valyriańska krew?

Sam zaczyna opowiadać o młodocianych Lordach Dowódcach, których odnalazł w annałach Straży. Jon przerywa mu i prosi o informacje na temat Innych. Samwell chyba zakłada, że wiarygodnych historii nie znajdzie:

Najstarsze historie, jakie znamy, spisano po przybyciu Andalów do Westeros. Pierwsi Ludzie zostawili po sobie tylko runy wyryte na skałach. Wszystko, co wydaje nam się, że wiemy o Erze Herosów, Erze Świtu i Długiej Nocy, pochodzi z relacji spisanych przez septonów tysiące lat później.

Sam znalazł wzmiankę o smoczym szkle. W Erze Herosów dzieci lasu przekazywały co rok Nocnej Strazy 100 obsydianowych sztyletów. Samwell wzmiankuje również opisy lodowych pająków gigantów. 

Znalazłem też jedną opowieść o Długiej Nocy mówiącą, że ostatni bohater zabijał Innych mieczem ze smoczej stali. Ponoć nie mogli się jej oprzeć.
— Ze smoczej stali? — Jon zmarszczył brwi. — To znaczy z valyriańskiej?

Valyriańska stal w Westeros na długo przed nastaniem Valyrii? Czy to możliwe? Co wynika z chronologii znanej ze ŚLiO? Otóż... nikt tak naprawdę nie zna daty powstania kolonii na terenach półwyspu valyriańskiego. A technika obróbki valyriańskiej stali mogła być znana w Asshai bądź Wielkim Cesarstwie Świtu. Podlinkowana strona podaje 8 tys. lat od Długiej Nocy i ok 8 do 4,7 tys. lat od opanowania smoków przez pasterzy.

Jest też coś takiego jak prawda ksiąg pisanych przez uczonych na zamówienie oraz cenzura... poza tym opowieści zniekształcane są przez upływ czasu i plotki.

— A czy udało ci się dowiedzieć, kim są Inni, skąd przychodzą i czego chcą?
— Jeszcze nie, Lordzie Dowódco, ale możliwe, że po prostu czytam nieodpowiednie książki. Są tam setki tomów, na które jeszcze nie spojrzałem. Daj mi więcej czasu, a znajdę wszystko, co można znaleźć.

Cóż Sam, ani nie będziesz miał czasu na księgi tu, ani zapewne w Cytadeli, bo Euron już płynie na Stare Miasto. A mieszkańcy Krukarni wkrótce doświadczą ciężkiej ręki pirackiego króla

Jon robi wszystko, by Sam zrozumiał jego motywację kierującą rozkazem wywiezienia Aemona do Starego Miasta - lord Snow boi się, że Stannis i Melisandre spalą starego Targaryena.

Za to lubię opowieści Ulmera. Ktoś powinien je spisać i umieścić w książce.
— Ty to zrobisz. Nie wątpię, że w Cytadeli mają papier i inkaust... a także łuki. Liczę na to, że będziesz ćwiczył dalej. Sam, w Nocnej Straży są setki ludzi, którzy potrafią strzelać z łuku, ale tylko garstka takich, którzy umieją czytać i pisać. Musisz zostać moim nowym maesterem.

A boy can dream... Z planami jest tak, że robi się je po to, żeby wiedzieć, co poszło nie tak ;) (cytat za Robertem M. Wegnerem bodajże). W PLiO pełno jest postaci takich jak Jon, planujących przyszłość ze znacznym wyprzedzeniem, a później wszystko sypie się jak domek z kart.

To trochę tak jak z rządami Filipa Długiego opisanymi w "Królach przeklętych" (których GRRM uwielbia). Filip utorował sobie drogę do władzy po trupach, ukrywał fakt narodzin syna aż do uchwalenia korzystnych dla niego praw i dopiero po obradach rady królewskiej ujawnił, że urodził mu się męski potomek. Po śmierci króla Jana Pogrobowca, Filip wstąpił na tron i zaczął realizację dalekosiężnych planów, tyle że... jego męski dziedzic zmarł po kilku miesiącach, a samego Filipa zabrała choroba w pięć lat. 

Samwella w trakcie rozmowy z Jonem prześladuje okropna trauma z dzieciństwa, gdy lord Tarly zakuł syna w łańcuchy. Od tamtej pory Sam porzucił marzenia o byciu maesterem.

Nazwał go Jonem, ale Jona już nie było. Miał przed sobą lorda Snow o szarych, twardych jak lód oczach.
— Nie masz ojca — oznajmił lord Snow. — Masz tylko braci. Tylko nas. Twoje życie należy do Nocnej Straży.

Jon mówi do Sama, że w Cytadeli trupy nie będą mu się stawiać, jak to miało miejsce na Pięści Pierwszych Ludzi. Chyba, że Euron odwali coś z magią krwi. Albo Leython Hightower i jego magiczne księgi przywołają armię cieni czy trupów.

Król Daeron spłodził czterech synów, a trzech z nich miało już własnych synów. Nadmiar smoków jest równie niebezpieczny jak ich brak. Tak powiedział Jego Miłość mojemu ojcu w dniu, gdy wyruszyłem w drogę.

Maekar nie był zachwycony, jak słyszymy z ust maestera Aemona. Ale król Daeron II postawił na swoim i brat Jaja trafił do Starego Miasta.

Na drugi wóz załadowano ich ubrania i dobytek, a także kufer z rzadkimi księgami, których — zdaniem Aemona — mogło nie być w Cytadeli. Sam spędził na ich poszukiwaniach połowę nocy, a i tak udało mu się znaleźć tylko co czwartą.

Te księgi zagarną Letniacy. I coś mi się wydaje, że jeśli traktują o magii, nie trafią one do Cytadeli w obawie przed spaleniem... Szare owce boją się, a księgi wybrane przez Aemona są pewnie równie rzadkie jak te, które były w bibliotece Winterfell. Marwyn zrobi z nich użytek ;)

W Starym Mieście zawsze jest ciepło. Jest tam taka gospoda na wyspie na Miodowinie. Chodziłem do niej, kiedy byłem młodym nowicjuszem. Miło by było wpaść tam znowu na cydr.

Niestety, do tego nie dojdzie, maesterze. Tak jak do wyjazdu Tommena do Wysogrodu, który planuje Margaery czy powrotu Petyra Baelisha do stolicy, który w myślach przewiduje Cersei.

Maester Aemon opuszczający Mur poleca Jonowi Snow lekturę "Nefrytowego kompendium" - jest pełna wskazówek o prawdziwej naturze Azora Ahai i kwestii poświęceń, jakich bohater musiał dokonać.

— Wiedza jest bronią, Jon. Uzbrój się dobrze, zanim wyruszysz do boju.

Jon będzie rozmawiał z Clydasem o treści tej książki i porówna Stannisa Baratheona do Azora Ahai.

Sam myśli, że może po raz ostatni widzi Czarny Zamek. Czuje się rozdarty. 

Pożegnanie Jona z Samem jest... wzruszające, bo lordowi Snow przypomina się Robb. Najstarszy syn Neda ze śniegiem we włosach na dziedzińcu Winterfell żegnał Jona zmierzającego na Mur. Głowę Sama też - tak jak Robba - przyprósza śnieg, gdy żegna się z Jonem. Niedobry omen, ten śnieg, powie każdy mieszkaniec północy i król Stannis.

Komentarze

  1. Dobra robota Lai! Uwielbiam tu zaglądać, a jak już coś znajdę nowego do poczytania, kawka wówczas lepiej smakuje :)

    Matata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oo kawka rzecz święta! dziękuję i zdrówka!

      Usuń
  2. "oznajmił lord Snów"
    Te "Snów" to błąd edycji? xd
    Pamiętam, że przy pierwszym czytaniu zwróciłem uwagę, że ten błąd jest tak powszechny i chyba tylko w określonych przypadkach - gdy o Jonie mówią/myślą jego bracia - że może to jest szyderstwo z lorda. Ale Snow - Dream obok siebie nie stoją... ale nigdy angielskiej wersji w dłoniach nie miałem.
    //Mors

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. błąd edycji, poprawione. w ang nie widziałam nigdy lord Dream, był lord Crow, co zresztą łatwo wyszukać tu: https://asearchoficeandfire.com/?q=lord+Dream&scope%5B%5D=adwd

      Usuń
  3. Mój ulubiony cytat Kennetha zaraz obok tego ze ściskaniem zwykłego bandyty :) Pozdrawiam ciepło, Daga

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz