Taniec ze smokami: Jon I

Jon I to trzeci z povów (nie licząc prologu) w Tzs.

Czytamy Ucztę dla wron i Taniec ze smokami według afeastwithdragons.

Numerację rozdziałów według stron wydania polskiego znaleźć można na stronie Tzs.

Tym samym po prologu Udw i prologu Tzs skipujemy Tyriona oraz Daenerys.

Słodki Chlorze, aby się nie zgubić 😹


Taniec ze smokami: Jon I


Duch mknie przez czarną puszczę (ang. black wood). Pierwsze zdania tego rozdziału w oryginale mają bardziej poetycki wydźwięk niż polski przekład. Księżyc w dosłownym przekładzie "biegnie", prowadzi Ducha przez czarnolas. Uwaga na Urszulki, które potrafią wpędzić Janów w depresję ;)

Tu był cytat z szepczącym księżycem, ale przypomniała mi się jedna z teorii przytoczona przez Maegi na forum, która opisywała Val jako księżycową czarodziejkę :) Val poprzez sny podąża za Duchem i Jonem: http://ogienilod.in-mist.net/viewtopic.php?f=5&t=2205

Co najlepsze, szukając tego postu na naszym forum, znalazłam stare wpisy, omg :3 Cudownie czyta się Igrzyska Nieznajomego czy stare teorie 💙 (choć niektóre to tylko ciągi cytatów dających do myślenia ;)) fandom PLiO miał swoje złote czasy w latach przed 2011 aż do 2016 roku, ja dołączyłam do forum Ogień i lód gdzieś w 2013 roku, konto założyłam dwa lata później, gdy już przeczytałam większość wątków :) wspaniałe były te wspólne dyskusje i turnieje... Teraz mamy 2021 rok i wciąż czekamy na "Wichry zimy"...

mapa północy

Duch biegnie tym czarnolasem, księżyc chichocze i nalega, a wilkora dopada wizja jednorożców na Skagos i Kudłacza oraz Nymerii w dorzeczu:
Czarny brat rozszarpywał ciało ogromnej kozy. Lały się nań strugi szalonej ulewy, zmywając krew z boku, w który ugodził go długi róg ofiary. Gdzie indziej jego mała siostra wznosiła łeb ku księżycowi i setka drobnych szarych kuzynów przerywała polowanie, by zaśpiewać razem z nią.
Duch przestał również wyczuwać Lato (Latę?), wilkora Brana, który ukrył się w jaskini.

Cały ten początek rozdziału Jona prześladowanego przez księżyc przypomina nam legendę o 13. lordzie dowódcy i jego królowej w Nocnym Forcie, której skóra była księżycowej barwy:
Gęstniejący mrok przypomniał Branowi inną opowieść Starej Niani, historię o Nocnym Królu. Był on ponoć trzynastym z kolei dowódcą Nocnej Straży, wojownikiem, który nie znał strachu.
– I to właśnie było jego słabością, albowiem wszyscy ludzie muszą znać strach – dodawała zawsze. Do zguby doprowadziła go kobieta, którą ujrzał ze szczytu Muru. Skórę miała białą jak księżyc, a oczy jak błękitne gwiazdy.
To byłby ciekawy scenariusz, gdyby to Val (nie Duch, Melisandre czy Bran) przywrócili lorda Snow do świata żywych np. po wrzuceniu ciała do lodowych cel. Val w roli księżycowej czarodziejki nekromantki? Czemu nie? Jej pobudki przecież mogą być szlachetne, a inaczej zinterpretowane przez otoczenie. 

Do czasów Starej Niani przetrwały tylko legendy o wydarzeniach w Nocnym Forcie. Nikt nie wie, co tak naprawdę się stało, ale Symeon Gwiezdnooki przebywający w tym samym miejscu co Nocny Król i "stwór, który przychodzi nocą" wskazują, że te bajki są ze sobą powiązane. Jakaś księżycowa czarodziejka niewątpliwie miała styczność z Lordem Dowódcą Nocnej Straży. A jaka była chronologia wydarzeń i czemu Symeon miał zamiast oczu szafiry? Możemy tylko zgadywać, czy Gwiezdnooki to nie był przypadkiem ożywiony Ostatni Bohater, który zmierzył się z lodowym smokiem.

Fajnie byłoby też, gdyby Jon wstał bez żadnego wololo i gibał sobie z niebieskimi oczami :D

Mamy też zobrazowany zabieg GRMM z postacią Jona Snow, który traci zainteresowanie rudymi na rzecz blondynek xD wygląda to tak, że najpierw w jego życiu były rude Starkówny (Catelyn Tully i Sansa), później Ygritte i Melisandre, a obecnie pojawi się większe zainteresowanie Lorda Dowódcy dziką Val, piękną blond księżniczką i księżycową czarodziejką. I teraz odpowiedzcie sobie na pytanie, jak khal Drogo nazywał Daenerys? Ano "księżycem mojego życia" (moon of my life), co nawiązywało oczywiście do alchemicznych zaślubin kobiety-księżyca i wojownika-słońca. O słońcu Jona Snow będziemy mówić przy heraldyce i Alys Karstark.

Dalej w rozdziale Jona budzi kruk, a na scenę wkracza nasz ulubieniec, Edd Cierpiętnik Tollett:
– Trzy ziarna i jeden pieczony kruk – podsumował Edd. – To brzmi pięknie, panie, ale Hobb przyrządził dziś jaja na twardo, czarną kiełbasę i jabłka gotowane z suszonymi śliwkami. Są pyszne, pomijając śliwki. Ich nigdy nie jem. No, raz się zdarzyło. Hobb pokroił je na drobne kawałeczki, zmieszał z orzechami i marchewką, a potem ukrył w kurze. Kucharzom nie wolno ufać, lordzie dowódco. Nafaszerują cię suszonymi śliwkami, nim zdążysz się zorientować.

Zarządca ostrzega Jona i ma rację, w kolejnych rozdziałach Snow zachowuje się, jakby w jedzeniu bądź napojach podawano mu substancje wpływające na postrzeganie otoczenia, tj. psychotropy (vide video Prestona).

Edd raportuje, że dwie dzikie poddały się i dołączyły do zebranych za palisadą wolnych ludzi pojmanych przez Stannisa. Kobieta z dziewczynką przyniosły martwego chłopca. Trup niemowlaka na sam początek kariery dowódczej Jona Snow wróży nieciekawie, a kruk powtarza "martwy":

“Dead,” said the raven. It was one of the bird’s favorite words. “Dead, dead, dead.”

Jon nie przejmuje się (!) spalonym noworodkiem, jego myśli zajmuje żywy syn Mance'a i umiłowanie Melisandre do składania w ofierze ludzi:

Dwóch królów, by obudzić smoka. Najpierw ojciec, potem syn, by obaj zginęli jako królowie – przypomniał sobie. Te słowa wyszeptał jeden z ludzi królowej, gdy maester Aemon czyścił jego rany.

Później mamy kwestię, którą wypowiedział maester Aemon i która stała się podstawą do filmu Alt Shift X o Summerhall:

Aemon był innego zdania. „Królewska krew ma w sobie moc” – ostrzegł go stary maester. „A lepsi ludzie niż Stannis nieraz dopuszczali się gorszych czynów”. 

Według ASX Aegon V próbował poświęcić nowonarodzonego Rhaegara, by wykluć smoki w Summerhall.

Jon pomieszkuje w kuźni Donala Noye, który niegdyś wykuł młot Roberta Baratheona. Snow duma nad aktem nadania ziem Stannisowi, którego postrzega jako niespokojnego króla. JPK jeździ po okolicy na inspekcje, a nocą chodzi po szczycie Muru z osobistą grzałką, lady Melisandre, która nigdy nie marznie.

Mamy też błąd tłumaczenia (zauważony przypadkiem, bo przy tej lekturze nie porównuje ciągle obu wersji językowych), w polskiej wersji Jon udaje się do Wieży Lorda Dowódcy, w angielskiej do King's Tower.

Lord Snow mianował Żelaznego Emmetta trenerem rekrutów. Jon obserwuje poranny trening, a Godry Olbrzymobójca próbuje sprowokować Lorda Dowódcę do podjęcia sparingowej sesji. 

Wieża Hardina robiła wrażenie, że może ją zwalić byle podmuch wiatru... ale przecież wyglądała tak od lat.

Zawali się czy się nie zawali? Wun Wun pomoże? A może mamy tu nawiązanie do powiedzenia "słowa to wiatr" i jakieś zaklęcie Melisandre zawali Wieżę Hardina? 

Co ciekawe, Hardin brzmi bardzo podobnie do Hadrian. Publiusz Eliusz Hadrian był rzymskim cesarzem, który po śmierci został zaliczony w poczet bogów (to ten cesarz, na którego rozkaz wzniesiono jeden z dwóch wałów w Szkocji). Co jeszcze ciekawsze, mamy pewien wiersz George'a Gordona Byrona "Cesarz Hadrian do swojej duszy, w chwili śmierci":

Duszyczko moja tkliwa i ruchliwa,
Gościu ciała mojego i drużko,
o pójdziesz teraz w krainy ciemności,
Twarde i nagie, i pełne bladości,
A żartów zwykłych stroić już nie będziesz.
(Przełożył Kazimierz Morawski)

Oryginał znajdziecie tutaj. Wielbiciel historii jakim jest GRRM niewątpliwie zna ten wiersz, w końcu GRRM studiował dziennikarstwo, a wszystkie kierunki humanistyczne mają w pakiecie do wyboru dosyć interesujące fakultety i zajęcia dodatkowe. Sam Martin w "Retrospektywie" wspomina o uczęszczaniu na kurs historii Skandynawii, być może jako romantyk uczęszczał również na odczyty wierszy bądź kolekcjonował jakieś tomy poezji w domu. Świadczy o tym fakt, że George nawiązuje do poezji Edgara Alana Poego czy Oscara Wilde'a. Czemu nie Byrona?

Zastanawiające jest, czy ten easter egg sugeruje podróż ducha Jona do ciała jego wilkora czy podróż ożywionego Snowa do krain ciemności, tj. krain wiecznej zimy? W oryginale są to unknown region borne

Jest jeszcze Mauzoleum Hadriana, które przebudowano na Zamek Świętego Anioła. Grobowiec cesarza z upływem wieków stał się więzieniem, a później fortecą. Może to być wskazówka co do dziejów Winterfell (albo Nocnego Fortu), które niegdyś mogło być grobowcem (więzieniem?) Innych, a z czasem stało się siedzibą królów północy (czy zamkiem Nocnej Straży). Więcej o mauzoleum i ukazujących się omenach możecie przeczytać tutaj.

Ludzie królowej przymarzają pod Wieżą Królewską i Jon proponuje im zmianę rękawiczek, a jeden ze strażników mówi:

– Myślałem, że na Dornijskim Pograniczu jest zimno. Co ja mogłem wiedzieć?
Nic – pomyślał Jon. Tak samo jak ja.

Co zabawne, Jon przyszedł na świat w Wieży Radości na Dornijskim Pograniczu.

Snow spotyka Samwella wracającego od Stannisa. Karstarkowie jako jedyni popierają JPK, pozostali lordowie odmówili wsparcia Baratheona w wojnie przeciwko Boltonom. 

Lady Melisandre siedziała przy kominku. Jej rubin błyszczał na tle jasnej skóry. Ygritte pocałował ogień, ale czerwona kapłanka była ogniem. Jej włosy wyglądały jak krew i płomień.

Jon porównuje Melisandre do fire and blood, dewizy Targaryenów :) bardziej dosłownie się nie dało, George? :D zabawne, bo jeśli Mel jest córką Bloodravena, to jest też kuzynką Jona Snow ;)

Blat pokrywała wielka mapa północy namalowana na wystrzępionej, niewyprawionej skórze. Jeden jej koniec przyciśnięto łojową świecą, drugi zaś stalową rękawicą.

Stalowa rękawica kojarzy nam się z wyzwaniem, a świeca? Nietrwałość? Przemijanie? Czy rzeczą nie wartą świeczki jest kampania Stannisa przeciwko Boltonom w Winterfell? 

Stannis potrząsa listem od Lyanny Mormont, która w dosyć obcesowy sposób odpisała JPK:

Niedźwiedzia Wyspa nie zna żadnego króla, poza królem północy, który nazywa się STARK.

Jon wspomina Maege Mormont, która pojechała na południe z Robbem, ale na północ jeszcze nie wróciła, bo wraz z Gloverem buszują po mokradłach Howlanda Reeda. Rzeczą wartą zapamiętania jest fakt, że mają przy sobie dwie kopie testamentu Robba, w którym król północy zrobił ze Snowa Starka, legitymizowanego następcę tronu i prawowitego dziedzica.

Nie mógł też nie zadać sobie pytania, czy odpowiedź dziewczynki nie brzmiałaby inaczej, gdyby list opatrzono pieczęcią z wilkorem, nie z jeleniem w koronie, oraz podpisem Jona Starka, lorda Winterfell.
Za późno na żale – powiedział sobie. Podjąłeś decyzję.

Arnolf Karstark jako jedyny opowiedział się po stronie Stannisa, ale wkrótce poznamy trochę więcej informacji o sytuacji panującej w rodzinie Szarej Alys. I będziemy mieć bardzo zjawiskową symbolikę związaną z heraldyką. 

Jon próbuje uświadomić Stannisowi, że ludzie na północy boją się Tywina Lannistera, a Roose Bolton jest równie niebezpiecznym przeciwnikiem (Jon przywołuje opowieści o Boltonach noszących specyficzny rodzaj płaszczy). A lordowie muszą przede wszystkim troszczyć się o swoich prostaczków. 
Ludzie z północy ruszyli na wojnę z Robbem, krwawili razem z nim, ginęli za niego. Najedli się do syta żałoby i śmierci, a teraz oferujesz im dokładkę.

Co prawda to prawda, Stannis nie idzie mścić poległych chorążych Winterfell na południe od Przesmyku, choć to byłby jakiś argument, by przekonać ludzi północy do zemsty na Boltonach.

Wybacz, Wasza Miłość, ale niektórzy widzą w tobie tylko kolejnego pretendenta, skazanego na nieuchronną klęskę.
– Jeśli Jego Miłość jest skazany na klęskę, wasze królestwo również – wtrąciła lady Melisandre. – Pamiętaj o tym, lordzie Snow. Stoi przed tobą jedyny prawowity król Westeros.

Rozmowa zbacza na złote smoki, a Jon symuluje Davosa Cebulowego Rycerza przed Stannisem, ważąc słowa i otwarcie oznajmiając prawdę:
– Oszczędzasz słowa, jakby każde było złotym smokiem. Zastanawiam się, ile złota już zaoszczędziłeś?
– Złota? – Czy to takie smoki pragnie obudzić kobieta w czerwieni? Smoki ze złota?

W prologu Udw był Alchemik, który zmieniał złoto w żelazo, a Stannis jest trochę takim Królem z żelaza, Filipem Pięknym, którego wszyscy się bali, a który zginął od klątwy po tym, jak rozkazał spalić na stosie mistrzów zakonów templariuszy. Przemiana żelaza w złoto jest jednak okupiona krwią ofiary, w przypadku Alchemika był to Pate, a w przypadku Melisandre nie wiemy kto spłonie na stosie, aby obudzić kamiennego smoka. Ale palenie może przywieźć Stannisa do zguby. 

Jest też wiele paraleli między Stannisem a Agamemnonem i obawiam się, czy przywiezienie Shireen na Mur nie skończy się wywołaniem zarazy.

Rzepy nie zadowolą Salladhora Saana. Potrzebuję złota albo srebra.
– W tym celu musisz pozyskać Biały Port. Nie może się równać ze Starym Miastem albo Królewską Przystanią, ale to kwitnący ośrodek handlu. Lord Manderly to najbogatszy z chorążych mojego pana ojca.

Salla jeszcze nie opuścił JPK? Myślałam, że po podrzuceniu Davosa do Białego Portu Salla popłynął zbójować na Stopniach :3

Btw. na wyspie Man ludzie rzeźbią rzepy zamiast dyń 31 października. Podczas Samhain w Irlandii i w Szkocji nosiło się latarnie zrobione z rzepy. Czy Salladhora Saana zachwyciłby taki Jack-o'-lantern? Czy może raczej zdał sobie sprawę, że ognie Melisandre są właśnie takim ognikami głupców jak latarenki na Haloween? Ognie te wywodzą się przecież od ignis fatuus, czyli will-o'-the-wisp z angielskiego folkloru. Za wikipedią: w literaturze błędny ognik metaforycznie odnosi się do nadziei, który prowadzi nas do celu niemożliwego do osiągnięcia lub do czegoś, co jest złowrogie i mylące.

Melisandre zastanawia się też, czy lord Wyman nie poślubiłby Val. Snow obala plany i nadzieje Stannisa na mariaż lorda północy z księżniczką dzikich. Jon tłumaczy, w jaki sposób wolni ludzie postrzegają rodziny królewskie. To też trochę niezwykłe połączenie pod względem heraldyki: zaślubiny księżyca (Val) i trytona (Manderly), co oczywiście kojarzy nam się z księżycem Neptuna (rzymski odpowiednik greckiego Posejdona) nazwanym Tryton :D ale również z konchą. Koncha to taki instrument, którym wzywa się merlingi do ataku ;D ale też kontroluje pływy morskie (w rzeczywistości pływy kontrolowane przez trytona mają związek z księżycem).

Stannis przyznaje, że spędził wiele godzin na rozmowach z Mancem Rayderem, który wiele wie o Innych (choć sam Mance niewiele nam zdradził dotychczas). Jon argumentuje, że prawo kończy się na Murze i Mance może okazać się użyteczny, ale JPK odpowiada:

prawo musi być z żelaza, nie z puddingu, a zgodnie ze wszystkimi prawami Siedmiu Królestw Mance Rayder zasłużył na śmierć.

Laws should be made of iron, not of pudding. Mance Rayder’s life is forfeit by every law of the Seven Kingdoms.

Dowiadujemy się też, że nikt nie zostaje królem za Murem tylko dlatego, że jego ojciec nim był. Czy ma to związek z prawami Pierwszych Ludzi czy z Innymi? Raczej nie znajdziemy żadnego kodeksu z okresu Długiej Nocy, który by wyjaśnił tę zagadkę. Dziedziczenie nie związane z krwią (!) i męskim potomstwem to w patriarchalnym społeczeństwie Westeros wyjątek taki sam jak dziedziczenie w Dorne przez kobiety (i może dlatego Mance śpiewał "Żonę Dornijczyka"). Prawdopodobnie to dzięki Dalli (miała namiot z niedźwiedzich skór i wiedzę magiczną) Mance został królem za Murem, teraz Val przejmuje rolę siostry - wkrótce namówi Tormunda do przyłączenia się do Jona Snow. 

Stannis planuje spalić Mance'a i żąda od Lorda Dowódcy więcej niż jednego zamku. Dotychczas Jon Snow oddał Baratheonowi Nocny Fort, który dopiero za pół roku będzie zdatny do użycia. JPK chce obsadzić wszystkie forty i nadać je swoim rycerzom albo dzikim, ale Jon się nie zgadza. Trochę analogia do Nocnego Króla i jego kompanów.

Wraca także temat sukcesji Winterfell:

– Zgodnie z prawem Winterfell powinno przypaść mojej siostrze Sansie.
– Masz na myśli lady Lannister? Czy pragniesz, by Krasnal zasiadł na miejscu twego ojca?
– Nie – odparł Jon.
– To dobrze. Zapewniam, że póki żyję, tak się nie stanie, lordzie Snow.

Wstrząśnięty Stannis dowiaduje się, że syn Goździk jest owocem kazirodztwa. Gdy Lord Dowódca uzyskuje zgodę na odesłanie córki Crastera, wraca temat fortów i Daru. 
– I pomyśleć, że chciałem ci ofiarować nazwisko.
– Mam nazwisko, Wasza Miłość.
– Snow. Czy istniało kiedyś bardziej złowróżbne? – Stannis dotknął rękojeści miecza. – Za kogo ty się uważasz?
– Za strażnika na murach. Za miecz w ciemności.
– Nie przerzucaj się ze mną słówkami. – Stannis wyciągnął miecz, który zwał Światłonoścą. – Oto miecz w ciemności. – Po klindze przebiegały fale światła, to czerwone, to żółte, to znowu pomarańczowe. Na twarz króla padł ostry, jaskrawy blask.
Stannis zastanawia się, czy współpraca z 999 LD nie byłaby łatwiejsza, bo 998 go denerwuje :D Jon wspomina Davosa. Pojawia się też zapowiedź Jona stającego naprzeciw JPK:
Król położył świecący miecz na mapie, wzdłuż Muru. Klinga lśniła migotliwym blaskiem, jak słońce odbijające się w wodzie. – Jesteś lordem dowódcą tylko dlatego, że na to pozwalam. Lepiej o tym nie zapominaj.
(...) Mapa leżała między nimi jak pole bitwy, skąpana w barwnym blasku świecącego miecza.

Ciekawe co się stanie, jeśli Jon podniósłby miecz, który upuściłby Stannis? ;)

Snow przypomina sobie opinię Neda Starka o Stannisie Baratheonie: sprawiedliwy, ale bezlitosny. 

Jedyny Prawdziwy Król postanawia zostawić zamki pod pieczą lorda Snow do końca roku, ale jeśli będą puste, zajmie je siłą i obsadzi własną załogą. Dlatego Jon do tego nie dopuści :)

Stannis przymierza się do jajek i cytrynowej wody podawanych przed Devana Seawortha, a Melisandre odprowadza Jona na kwaterę.

Kobieta w czerwieni ruszyła w dół u boku Jona. – Jego Miłość cię polubił.
– Zauważyłem. Groził mi ścięciem tylko dwa razy.
Parsknęła śmiechem.
– To jego milczenia powinieneś się bać, nie jego słów.

Czarny płaszcz Jona uderza Melisandre w twarz, ale ta twardo postanawia ująć Snowa pod rękę. Mel oznajmia, że skonsultuje się z Rahloo Tv w kwestii króla za Murem. Jak wiemy, podejmie decyzję o podmianie Grzechoczącej Koszuli na Mance'a Raydera.

Ogień pokazuje mi coraz więcej, Jonie Snow. Potrafię przejrzeć kamień i ziemię, wyczytać prawdę w mroku ludzkich dusz. Przemawiam do dawno zmarłych królów i jeszcze nienarodzonych dzieci, widzę umykające lata, aż po sam kres dni.
– Czy twoje ognie nigdy się nie mylą?
– Nigdy... choć kapłani są tylko śmiertelnikami. Czasami błądzimy, nie potrafiąc odróżnić tego, co musi nadejść, od tego, co jedynie może się wydarzyć.

Jon czuje ciepło bijące od Mel, Przypominam tylko, że krew ożywieńca Berica płonęła na jego mieczu.

Melisandre obiecuje poszukać w ogniach Tormunda i opowiada o wizjach z Jonem Snow w roli głównej. Jon pyta Mel, czy planuje go spalić xD

Śniłam o twoim Murze, Jonie Snow. Wielka była wiedza, która go wzniosła, a pod jego lodem ukryto potężne zaklęcia. Jesteśmy u stóp jednego z zawiasów świata. – Melisandre spojrzała na szczyt Muru. Jej oddech był ciepłą parą unoszącą się w powietrzu. – Moje miejsce jest tutaj, tak samo jak twoje. 
Wydaje się, że kolejnym z zawiasów świata jest pięć fortów w Yi Ti bądź Asshai?

Mel ostrzega Jona, że zbliża się nawałnica, a jego otaczają wrogowie i wkrótce może potrzebować jej pomocy. 

Lepiej trzymaj swojego wilka blisko. Widzę lód i sztylety w ciemności. Zamarzniętą krew, czerwoną i twardą, oraz nagą stal. Było bardzo zimno.
– Na Murze zawsze jest zimno.
– Tak myślisz?
– Wiem to, pani.
– A więc nic nie wiesz, Jonie Snow – wyszeptała.

Ygritte się nie myliła, ale skąd Mel to wie? 

*

Z Muru przenosimy się na moje ukochane Żelazne Wyspy.

Kolejny rozdział to Prorok w "Uczcie dla wron".

PS. Ten Jon z niebieskimi oczami to tak mi się wziął z plot twistu 8 tomu "The Expanse". 

Słowem wyjaśnienia, asystenci GRRMa przez ostatnie 10 lat pisali świetne powieści sf, na podstawie których powstał najbardziej niedoceniany obok "The Black Sails" serial ever. 

Komentarze