Gaumardżos! Opowieści z Gruzji

Gaumardżos znaczy życzę ci zwycięstwa i jest odpowiednikiem naszego smacznego, rzucanego przez tamadę na końcu toastu. Tamada to - za wikipedią - gruziński mistrz ceremonii podczas tradycyjnej uczty (supry). A w Gruzji niemal każdy posiłek jest ucztą, o czym przeczytamy w "Gaumardżos!" Marcin Meller, dziennikarz znany chyba najbardziej z TVN i bycia redaktorem naczelnym "Playboy'a", wraz ze swoją żoną Anną Dziewit-Meller napisał książkę o Gruzji. Jest to pełna emocji opowieść o ich podróżach i napotkanych ludziach, którzy oczarowali Marcina i Annę.

Mam z "Gaumardżos! Opowieści z Gruzji" pewien problem - nie potrafię do końca ocenić tej książki negatywnie czy pozytywnie. Z jednej strony jest to zlepek reportaży i wspomnień, zachwycający opisami, zdjęciami i wywołujący w czytelniku nostalgiczną chęć podróży na Kaukaz. Z drugiej strony to nie jest typowa książka podróżnicza i może zmylić niektórych odbiorców co do realnego obrazu Gruzji. Do tego ostatniego zresztą odnieśli się autorzy w ostatnim rozdziale w uzupełnionym wydaniu z 2014 roku.

Gruzja jest krajem biednym, który zmagał się z wieloma perypetiami na przestrzeni dziejów. "Gaumardżos!" zawiera m.in. reportaż Marcina z pierwszej podróży na tereny działań wojennych w latach 90. W książce znajdziemy również opis zmian zachodzących po upadku ZSRR, czy przejęcie władzy przez Micheila Saakaszwiliego. Mellerowie nie zagłębiają się w pełen obraz polityczny czy opis zmian ustrojowych, ale zarysowują jak kolejne konflikty oddziaływały na życie zwykłych Gruzinów, którzy zmuszeni byli do walki czy emigracji.

Największym plusem tej lektury były dla mnie ciekawostki historyczne. Historia terenów na których leży Gruzja sięga II tysiąclecia p.n.e - tak podaje wikipedia. W "Gaumardżos!" przeczytamy przede wszystkim o królowej Tamar, Dawidzie Budowniczym czy świętej Nino, która nawróciła w 337 roku Miriana III na chrześcijaństwo. Trzymając w rękach wydanie z 2014 roku, nie mogłam oderwać się od zdjęć wież, ruin, świątyń, klasztorów - niektórych stojących ponad tysiąc lat. O wiele bardziej przypadły mi one do gustu niż opisy jedzenia czy alkoholu, których również w "Gaumardżos!" nie brakuje.

Czy polecam? No pewnie. Tylko warto podejść z pewnym dystansem do książki napisanej przez parę zakochaną w Gruzji (tak bardzo, że aż wzięli tam ślub) i nie traktować "Gaumardżos!" jako przewodnika po niegdysiejszej Kolchidzie. Samo wydanie papierowe trochę waży, nie wiem też, czy jest dostępne w księgarniach (raczej nie), czy nie trzeba szukać po antykwariatach i aukcjach. Ja pożyczyłam wydanie z 2014 roku, jest też nowsze, z 2018, ale nie wiem, czy znacznie różni się zawartością od poprzedniego (różnica stron może wynikać ze zmiany układu/czcionki). Co do ebooka - istnieje, ale same zdjęcia są warte poszukania papierowej wersji. 

Komentarze