Meekhańskie Tajemnice: Co wydarzyło się tysiąc lat temu?

Z tą chronologią Meekhanu chyba każdy ma problem. 

Uwaga na spoilery ze wszystkich opublikowanych tomów.

Czytelnicy orientują się, że:

  • Wojny Bogów miały miejsce 3500 lat temu;
  • Harudi ustanowił Prawa 2500 lat temu;
  • Meekhańskie ludy zawędrowały na kontynent około 1500 lat temu;
  • Oum opowiadał Altsinowi, że 1000 lat temu prawie doszło do narodzin Wielkiej Matki;
  • 853 lata przed wydarzeniami z serii wybudowano Stary Meekhan;
  • około 400 lat temu zaczęły się wielkie wojny religijne, które zakończyły się zniszczeniem agresywnych kultów przez świeżo uformowane Imperium Meekhańskie;
  • 30 lat temu rozpoczęła się wojna z Se-kohlandczykami, której losy rozstrzygnęły się około 25 lat temu Bitwą o Meekhan (nową stolicę);
  • a najważniejsze bóstwo tego świata jeszcze się nie "narodziło" - bo wszyscy bogowie wypatrują tego momentu od zakończenia Wojen Bogów.
O co więc chodzi z tym millenium i czemu ta data jest ważna dla naszych bohaterów? 

Meekhańskie Tajemnice:
Co wydarzyło się tysiąc lat temu?


Migracje to naturalne zjawisko i na ziemie znanego nam kontynentu przybywały różne ludy. Opowiada o nich Deana i Yatech. Co kilkaset lat nowe narody odnajdywały drogę ku żyznym ziemiom na zachodzie, osiedlając się nawet w pobliżu Issarów:

Wędrujące po stepach plemiona przybyły na te ziemie jakiś tysiąc lat temu i zdążyły się już dorobić własnych legend o noszących zasłony na twarzach wojownikach, którzy przychodzili z gór i których wprawa i bezwzględność w walce budziły przerażenie.

Wydawać by się mogło: nic szczególnego. ot, na zielonych równinach zamieszkali nowi koczownicy. Czasem piorą się po pyskach z Issaram o kozy.

O Ponkee-Laa natomiast słyszymy, że Auseria to najstarsza dzielnica Wysokiego Miasta:

(...) serce metropolii, która wyrosła nad brzegiem Elharan ponad tysiąc lat temu.
Znów, nic nadzwyczajnego. Wielki port na zachodzie kontynentu powstał dopiero 2,5 tys. lat po Wojnach Bogów. Może korzystano z portu w Ar-Mittar, może nikogo nie kusiło wybrzeże, albo ryby w Elharan były szczególnie paskudne i odstraszały flisaków.
Mieli jechać na wschód, tak wszyscy mówili, a wyruszyli na północ; mieli odebrać Se-kohlandczykom ziemię przodków, piękną, wielką wyżynę, po której wozy Verdanno jeździły przez tysiąc lat, a wjechali między wysokie, strome niczym mury zamku szczyty, które wyglądały, jakby były gotowe zmiażdżyć ich swoim ciężarem.

W trzecim tomie zaczyna robić się ciekawie. Przyjmijmy, że Wozacy przybyli na Wyżynę Lytherańską dokładnie tysiąc lat temu. I być może wyszli z wielkiego Uroczyska, zwanego Upadkiem Owertha, bramy do Mroku. Dlaczego? Ze względu na sformułowanie o Szlaku Obłędu, o którym pisałam w Meekhańskie Tajemnice: Skąd pochodzą Wozacy? i ten cytat:
Las był taki... spokojny. Łatwo mogła sobie wyobrazić, że szumiał tak tysiąc lat temu, gdy Laal przeprowadzała jej przodków przez Szlak Obłędu
To nie jest aż tak nieprawdopodobne, jak mogłoby się pierwotnie wydawać. Bo tysiąc lat temu doszło do bardzo wielu wydarzeń, które zmieniły oblicze wielu narodów. Jeśli nastąpiło rozszczelnienie Bariery, dlaczego jakiś lud nie mógłby przez nią uciec? Być może przypadki takie jak Bitewna Pięść, Mała Kana, Laiwa/Onella i jej rodzeństwo zdarzały się częściej, ale nie wszyscy mieli o tym wiedzę, pochłonięci zabijaniem ana'bogów czy siebie nawzajem.

Ale karawana może jechać tak szybko, jak jej najwolniejszy wóz, a taki potwór nie ruszyłby w ogóle z miejsca. Verdanno mieli tysiąc lat, żeby znaleźć najlepsze rozmiary, i oto właśnie one.

To oznacza, że Verdanno wcześniej jeździli konno? Skoro udoskonalają wozy od tysiąca lat, to przed wyprawą Szlakiem Obłędu musieli jakoś się poruszać. Być może tak jak ich przodkowie jeździli na grzbietach koni?

Wilki to nowe pokolenie. Nie należą do jednego plemienia, tylko do kilku, jeżdżą i walczą konno jak nikt na tych ziemiach od tysiąca lat, niektórzy mówią, że sama Pani Laal daje im błogosławieństwo, a gdy idą do ataku, w tumanach kurzu wzniecanych kopytami ich koni widać Białą Klacz.
Sam Ojciec Wojny podkreśla, że Verdanno od tysiąca lat udoskonalają swoje wozy. Od tysiąca, nie więcej, nie mniej. Od przebycia Szlaku Obłędu i osiedlenia się na Wyżynie Lytherańskiej.

Kolejne ciekawostki podaje nam Mała Kana:
Odwiedzimy komnatę, którą Agar stworzył tysiąc lat temu, gdy otworzył tam swoje Oko, i będziemy świadkami pewnych negocjacji. Tyle mi powiedziała Eyfra.
Otóż Agar od Ognia stworzył swoje sławne Oko 1000 lat temu. Czwarty tom i nasi ulubieni Isaram dostarczają nam więcej informacji o wydarzeniach sprzed millenium:
Krew Agara włada księstwem ledwo od tysiąca lat.
Dynastie rządzące królestwem Daeltr’ed zmieniały się i według truciciela, który przytacza Deanie opowieść o Agarze i słoniach, było ich kilkanaście. Ale od tysiąca lat kapłani Pana Ognia twardo trzymają się reguł i księstwem może władać tylko krew Agara, potomek awenderi, który jest w stanie wejść do Oka i wyjść z niego żywy.
Samaidzi, ostatnia glihijska dynastia rządząca królestwem Daeltr’ed, popełnili błąd (...) powołali do życia armię żołnierzy-niewolników. Postanowili (...) dać im boga, którego będą wyznawać, bo wiara utrzyma ich wtedy w ryzach. (...) Wydawało im się, że Pan Ognia będzie w sam raz. Zapewne zmienili zdanie, gdy Oko rozbłysło po raz pierwszy w samym środku miasta, a ich pałace spłynęły krwią.
To otworzenie Oka w samym sercu Białego Konoweryn doprowadziło do przewrotu, który zniszczył dwa Rody Wojny: Lwy i Żurawie. Samaidzi zostali zgładzeni przez niewolników, a na tron wyniesiono Dziecię Ognia. Ale to nie koniec, doszło do zmiany głównego wyznania:
Tysiąc lat temu Dalekim Południem władała Wielka Matka pod postacią Białej Słonicy, a inni bogowie byli jej dziećmi. I to było prawdą. A nie minęło trzydzieści lat od chwili, gdy otworzyło się Oko i Maleyech Samaid zapytał: „Co z nami teraz będzie?”, po czym resztki jego ludu zginęły na Uroczysku, zapędzone tam przez zbuntowane Rody Wojny.
Agar został głównym bogiem Dalekiego Południa, Wielka Matka zmieniła się w Służkę, a dominująca religia narzuciła także hierarchię magiczną: tylko aspekty związane z ogniem są tolerowane. Pozostali magicznie obdarzeni trafiają na stos bądź uciekają, o ile nie są niewolnikami zamkniętymi w kopalni.
Sądzisz, że dyskusje i kłótnie o znaczenie poszczególnych Praw Harudiego już ustały? Wojny o Zwoje zakończyły się ponad tysiąc lat temu, a i tak plemiona różnią się strojami, obyczajami, ulubioną bronią.
Wydaje się, że issarskie wojny o Prawa Harudiego doprowadziły tylko do rzezi kilku plemion. Raczej nie miały nic wspólnego z Dalekim Południem. Chyba, że tak samo jak 2500 lat temu, doprowadziły do migracji szczepów, które odrzucały issarskie Prawa. 

Emigranci mogli brać udział w przewrocie religijnym, ale nie musieli. Chyba, że liczyli na jakiś mały koniec świata, o którym opowiada Oum:
Ci, którzy sądzą, że mają prawo odciąć naszą gałąź od Drzewa Wieczności, szykują siekiery, nawet jeśli poza nią nic już nie ma za nimi i sami zginą. Ci zaś, którzy chcą się na tym drzewie zaszczepić, ostrzą  noże. Jedni odmawiają nam praw do... bycia, inni chcą tylko zająć nasze miejsce, a jeszcze inni myślą o wyrównaniu krzywd, których nie wyrządziliśmy. Lasy nie wyrosną, ale może sadzonki się przyjmą. Ale tak było i tysiąc lat temu, i wszystko okazało się bańką mydlaną. Co, jeśli i wczorajszy grzmot był fałszywy?
Altsin próbuje wydobyć z drzewnego bożka jakieś wyjaśnienia i słyszy:
Od czasu do czasu wasi bogowie sięgali po ten świat, bo byli pewni, że to już ten moment, albo żywili przekonanie, że ta chwila już nigdy nie nadejdzie. Ostatni raz stało się tak jakieś tysiąc lat temu, gdy otworzyło się Oko Agara, Laal osłabiła swoje królestwo, próbując zdobyć nowych wyznawców, Galleg prawie wdał się w wojnę z Anday’yą, a Bliźnięta... He, he, Bliźnięta były gotowe odwrócić swój los. A potem okazało się, że ona nie była tym, kim wszyscy się spodziewali, że będzie. A na dodatek zginęła szybko i głupio 
Coś zmusiło bogów do ingerencji w świat śmiertelników. Oum zakłada, że szykowali się na narodziny Wielkiej Matki. Tymczasem:
  • otworzyło się Oko Agara i doszło do rzezi na Dalekim Południu;
  • Laal próbowała zdobyć wyznawców, skończyła wiodąc Verdanno Szlakiem Obłędu;
  • Galleg omal nie wdał się w walki z Anday'yą;
  • Bliźnięta być może chciały na powrót stać się Ganeruldim;
  • ana'bogini? jakiś inny boski byt? dosyć szybko pożegnał się z padołem łez.
Co więcej, przed millenium Oum bał się czegoś:
To ostatnie z trzech nasion, jakie mu pozostały. Ostatnie z czasów, gdy Oum pływał po morzach. Miał ich tylko sześć. Jedno zasiał i patrzył, jak ginie w ziemi, niezdolne wypuścić pędu. Jedno podarował swojej ukochanej. Jedno zużył tysiąc lat temu, gdy nadeszły dni strachu – słowa wiedźmy sączą mu się do uszu jadowitymi kroplami. – Zostały mu tylko trzy. Gdybyś był mniejszym głupcem, doceniłbyś wartość tego daru.
Altsin grzecznie połyka "nasionko" Ouma, które w rzeczywistości jest kością zlepioną krwią boga. Dzięki temu drzewne bóstwo może rozmawiać ze złodziejem uwięzionym w podziemiach świątyni Reagwyra.

Następuje opowieść Ouma o nienarodzonej Wielkiej Matce i Altsin postanawia przemieszać się z Bitewną Pięścią oraz pociąć służkę Eyfry.

Piaty tom odsłania przed nami więcej tajemnic. Otóż na Dalekim Południu przed tysiącleciem wiara w ognistego bożka zaczęła tracić na popularności:
Oko Agara otworzyło się około tysiąca lat temu, w czasach, gdy kult Pana Ognia w południowych królestwach zaczął przygasać.
Oum opowiada Altsinowi, że tysiąc lat temu był młodszy, silniejszy i był w stanie posłać Czarne Wiedźmy na kontynent oraz je wspierać. Obecnie nie da rady wysłać nikogo na północ.
Vaihirska kobieta uśmiechnęła się zmęczonym grymasem.
— Nasza wojna jest inna niż twoja. Według twojej miary czasu toczymy ją od tysiąca lat. A od trzystu, odkąd straciliśmy boga, przegrywamy.
Usta Ziemi opowiada Key'li o powodach, dla których vaihirowie szykują się na wyprawę do Doliny Żalu. Od kiedy uwięziono ich boga, przegrywają wojnę rozpoczętą 1000 lat temu. Z kim walczą? Z Wielkimi Panami? 

W Dolinie Żalu w Mroku dowiadujemy się, że:
— Walczymy tak od tysiąca waszych lat, dziecko — w głosie Ust Ziemi zabrzmiała dziwny smutek. — Gdy Niszczycielka zraniła Księgę Pamięci, nasz bóg w imieniu reszty Wygnanych podjął się strzeżenia tego miejsca. A oni przyjęli jego ofertę z entuzjazmem, bo w końcu kto jak nie my, bestie stworzone do walki i mordu, nadawał się lepiej do tego, by powstrzymać inne potwory?
Kim jest Niszczycielka? Mała Kana siedziała przecież w klatce i to chyba od Wojen Bogów? A może nie? Może uwięziono ją właśnie dlatego, że próbowała zniszczyć Księgę Pamięci, dlatego okrzyknięto ją Niszczycielką?
Mieliśmy boga, mieliśmy moc. Było nas więcej. Dobrzy Panowie nie przeszkadzali. Nawet czasem pomogli. Wtedy wszyscy się bali tego, co może nadejść ze środka, z miejsca, gdzie Niszczycielka rozbiła jedno z Asfhro Doeynn. Księgę Świata. I wypuściła z niej chore, kalekie, niepełne lub przepełne stworzenia.
Księgi Świata, potężne artefakty z Wojen Bogów, nie zostały zniszczone przez Nieśmiertelnych. Nie byli w stanie przeciwstawić się tak wielkim Potęgom. Zmusili ziemię, by je pochłonęły.

A mimo to, zniszczenie jednej z Asfhro Doeynn doprowadziło do rezonowania innych:
Ci, którzy mieli własną Moc, rzucili ją przeciw tej drugiej. Nasz bóg i inni. Płonęły nawet powietrze i woda. Znikły miasta, wioski, drogi. Wszystko. Na ziemi pozostała wielka, okrągła plama czerni. Nikt nie wie, jaka jest wielka. Może zajmuje setki mil? Inne Księgi rezonowały… wiesz, co to znaczy?
— Nie.
— Jak wetkniesz w dziurę w ziemi dwa jednakowe miecze i uderzysz w klingę jednego, drugi też zacznie drżeć. Zaśpiewa wspólną pieśń. Magia też rezonuje, Moc jest wrażliwa na wspólne melodie.
Tysiąc lat temu zniszczono Mrok. Powstała czarna kraina o niebie koloru stali, która wcześniej nie była tak jałowa i pozbawiona cyklu dobowego. Naruszono Barierę, a vaihirów zmuszono do pilnowania Doliny Żalu, z której potwory przechodziły przez Uroczyska do świata Meekhanu. Walczyły z nimi np. Siostry Wojny na Wenderladzkim Bagnie.
Tam dalej żyli… żyją inni, tacy jak my… Rozbitkowie, którzy nie mieli wyboru ani nawet kawałka własnego świata. Głównie ludzie, jakby dla żartu. Żyli tu razem z nami, czasem walczyliśmy, częściej piliśmy wino. Nie było dla nich miejsca poza Mrokiem, więc kazano im wegetować tutaj. Część wymarła, Amulen’drech, ka’sui, Plohh. Ten świat… Jest w nim coś takiego, że niektórych z siebie strząsa. Tam dalej znajdowały się też inne Księgi Świata. I odpowiedziały na zniszczenie ich siostry, niektóre popękały, inne wynurzyły się na powierzchnię, siejąc pamięcią niestworzonych światów. Zatrzymano je, ledwo-ledwo, choć nadal wypaczają wszystko wokół. Teraz nie wiemy, co znajduje się dalej, Nie wiemy, ilu naszych sąsiadów przeżyło, nie zapuszczamy się tam.
Czy zniszczenie Mroku, niepokój bogów, przewroty religijne wynikały z tego, że przez Uroczyska przedostali się nie tylko Wozacy? Może na miejscu Ponkee-Laa był inny port, ale w pobliżu są Szkarłatne Wzgórza. To wielkie Uroczysko, z którego po dziś dzień korzystają szaleńcy i turyści. Możliwe, że tysiąc lat temu port nad Elharan został zniszczony, a dopiero po walkach wybudowano nowy. Możliwe też, że powstanie Oka Agara było odpowiedzią na wybuch Uroczysk w pobliżu jego świątyń. Jakiś prawie boski byt miał być narodzoną Wielką Matką, ale zginął. A rezonujące Afhredoeuynn dewastuje nie tylko Mrok, ale i światy Niechcianych. Wszystko przez Niszczycielkę i jej zamiłowanie do Ksiąg Świata.

Komentarze