Problemy Pieśni Lodu i Ognia

Poprawiając wczorajszy tekst o Danny Flint (pisany w pośpiechu na kolanie), uświadomiłam sobie, że muszę napisać też ten (również w pośpiechu na kolanie). Mam nadzieję, że uda mi się jutro poprawić większość błędów xd

Problemy z foreshadowingiem

ASoIaF mierzy się z wieloma mniejszymi i większymi problemami. Nie mówię tu o konstrukcji świata, fabuły czy bohaterów - mam na myśli interpretację tekstu i wszystko, co fani z nim robią. Można czytać książki po prostu, nie zastanawiając się, czy coś ma sens. Można też rozbierać każdy cytat na czynniki pierwsze i analizować bez końca. Ale najlepsze podejście jest takie wyśrodkowane - zauważać ciekawostki, ale nie szaleć z nadinterpretacją.

W Pieśni Lodu i Ognia mamy wiele legend, ballad, zapisków maesterów, wzmianek o różnych herosach, którzy dokonali jakiegoś szlachetnego czynu, zdobyli artefakt czy podbili czyjeś serce. Zwykle te historie powstają po upływie czasu, bo żaden minstrel nie siedział z bohaterem w krzakach i nie czynił notatek jak Jaskier. Problemy z foreshadowingiem w PLiO występują, ponieważ bierzemy za pewnik wersję wydarzeń z np. ballady, kroniki, przekazu ustnego, a zapominamy, że historię piszą przecież zwycięzcy, a nie zmarli czy pokonani.

Antihero & antivillian

George R. R. Martin lubi bawić się różnymi motywami. Dodatkowo, przeczytał w swoim życiu wiele książek, nie tylko fikcji literackiej, bo - jak dowodzi on sam w rozmowie z fanami - zna dobrze historię powszechną i różne mitologie (dosłownie raz, zapytany o "Wichry zimy", odpowiedział, żeby pytający poczytał sobie o historii Europy, bo jest znacznie ciekawsza niż Westeros). George, podobnie jak Tolkien, Sapkowski, Herbert, Jordan, Wegner, Mortka i wielu innych znakomitych pisarzy (tu wstawcie sobie ulubionych wielkich fantastów), czerpie z tropów literackich. U niego żadna z postaci nie jest dark/bright character. Celowo przeinacza motyw herosa i złoczyńcy w antybohatera i antyłotra. 

Należy pamiętać, że Martin jest złośliwy :) i korzysta z tego, że czytelnik do końca nie zaprzeczy wersji piosenki, którą usłyszał Jon Snow, bo po prostu pewne rzeczy bierzemy za prawdę - na przykład fakt, że Nocny Król był zły. Nikt w życiu codziennym nie interpretuje zapisków maesterów, które na bank są przekłamane. Imo poznawianie wersji wydarzeń z zapisków maesterów jest jak nauka historii średniowiecza z hagiografii - upraszczając, patrzymy na jedną stronę medalu, w dodatku tę błyszczącą. Bran oglądający jakąś wizję nie bierze pod uwagę tła kulturalnego, sytuacji gospodarczej, zmian społecznych, jakie miały miejsce w tej konkretnej chwili (np. przed podbojem Targaryenów). 

Niemożność George'a do kontynuacji

Stąd też, mając tak monumentalną serię jak Pieśń Lodu i Ognia, zastanawiamy się, czemu do cholery Martin nie może jej skończyć. Ma przecież kasę, kilkunastu asystentów (twórcy Expanse napisali równolegle wielotomową sagę przez ten okres!) i czas wolny, bo nie pracuje na cały etat. Uważamy, że George zrobił się leniwy, skupił się na zbyt wielu projektach, za dużo jeździł na konwenty, za wiele wysiłku wkładał w prace na planie czterech pierwszych sezonów serialu. Albo po prostu załamał się przy piątym sezonie serialu, bo Dedeki go opluły i zniszczyły GoTa.

Zapominamy, że GRRM jest hipisem i z każdym przemijającym dziesięcioleciem przeżywa bardzo, jak świat się zmienia wokół niego. W ciągu ostatnich 30 lat świat nie tyle przyśpieszył, ile zapieprza do przodu bez postojów. Większość ludzi gubi się nie tylko z sytuacją (polityczną, gospodarczą, społeczną, religijną itd.), ale i z wartościami moralnymi. Jak Kapuściński kiedyś napisał (tu parafrazuję, nie jest to dosłowny cytat) jesteśmy zalewani wszystkim, tylko nie mamy czasu tego przetrawić i się nad tym zastanowić. 

Dajmy Martinowi czas?

Chciałabym powiedzieć, że warto dać GRRMowi czas na dokończenie tej szóstej części PLiO, gdyby to nie było pieprzone 13 lat od premiery V części (TzS). Od tamtej pory powstał "Świat Lodu i Ognia", "Ogień i Krew" i coś tam jeszcze o Targaryenach, czego nie nadrobiłam. That makes no fucking sense to me, gdybym ja pisała opus magnum, to chciałabym je skończyć, prawda? Chyba, że zjada go depresja lub inna przykra przypadłość, wtedy nie chce się walczyć z rzeczywistością, a co dopiero tworzyć. Jeśli się wypalił i nie ma po co pisać, to jest to szach mat.

No więc właśnie (poloniści, nie bijcie). George'owi potrzebna byłaby maszyna czasu, żeby zamknąć go w latach 90. z jego kolegami hipisami. Skupiłby się na pisaniu i czilowaniu, odwiedzając w wolnych chwilach przyjaciół i sklepy z komiksami. W latach 20. XXI wieku Martin jest zagubiony i nie nadąża, mimo iż nie jest zniedołężniały. Chciałby pochłaniać więcej treści, książek, seriali i tworzyć nowe projekty, by zostawić po sobie dziedzictwo oraz pomóc innym. Kariera, jaką zrobił dzięki PLiO oraz serialowi dała mu bogactwo i sławę. Ale czasu i zdrowia nie kupisz. Niestety.

Co by nie kończyć tak dołująco, wrzucam na poprawę nastroju jeden z moich ulubionych soundtracków "Ori and the Blind Forest"

Komentarze