Wyprawa Elissy Farman (część 2 – podróż do Asshai)

Oryginalny post: https://fsgk.pl/wordpress/2019/02/historia-lodu-i-ognia-wyprawa-elissy-farman-czesc-2-podroz-do-asshai/

W 1. części naszej opowieści o Elissie Farman poznaliśmy historię kradzieży smoczych jaj, które pozwoliły dzielnej podróżniczce zdobyć fundusze na wyprawę marzeń. Dziś przeczytacie o dalszych losach odważnej przyjaciółki Rhaeny Targaryen.

Ośrodek miejski, w którym swą siedzibę od tysiącleci mają Hightowerowie, jest jednocześnie jednym z największych portów Westeros. W Starym Mieście pod koniec jesieni Alys Westhill rozpoczęła poszukiwania załogi.

Zamierzała podjąć próbę, na jaką dotąd porwała się jedynie garstka najśmielszych żeglarzy, pożeglować za zachód słońca w poszukiwaniu niewyśnionych krain, i nie chciała mieć na pokładzie ludzi, którzy mogliby utracić odwagę, zbuntować się i zmusić ją do zawrócenia. Potrzebowała śmiałków podążających za tym samym marzeniem, a o nich nie było łatwo, nawet w Starym Mieście.

Wielu prostaczków wierzyło, że świat jest płaski i kończy się gdzieś na zachodzie. Maesterowie z Cytadeli byli przekonani, że zarówno gwiazdy, jak i ziemia, są kulami. Podobnie uważali smoczy lordowie z Valyrii, jak i mędrcy z Qarthu, Yi Ti czy wyspy Leng.

Niektórzy uważali, iż morze zachodzącego słońca jest tak ogromne, że nikomu nie mogłoby się udać go przepłynąć. (…) śmiały kapitan na dobrym statku jest w stanie go przemierzyć. Zachodni szlak wiodący do jedwabi i przypraw Yi Ti oraz Leng przyniósłby niezmierzoną fortunę temu, kto zdołałby go odnaleźć…

Elissa Farman była zdania – jak wnioskują maesterzy po nielicznych notatkach, które po sobie pozostawiła – że świat jest znacznie większy i pełen dziwów. Nie dzieliła marzeń kupców o zachodnim szlaku do Ulthos czy Asshai, bo chciała odkrywać nowe kontynenty.

W swych marzeniach widziała szerokie rzeki, wietrzne równiny i wyniosłe góry o szczytach niknących w obłokach, zielone wyspy skąpane w blasku słońca, niezwykłe zwierzęta, których żaden człowiek dotąd nie oswoił, osobliwe owoce, jakich nikt nie kosztował, i złote miasta lśniące w blasku obcych gwiazd.

Arcymaester Gyldayn, narrator kroniki opisującej panowanie Targaryenów, porównuje marzenia Alys Westhill do pragnień Brandona Żeglarza, który tysiące lat przed Podbojem popłynął na Morze Zachodzącego Słońca i nigdy nie powrócił, a jego pogrążony w żalu syn spalił stocznie. Setki lat później statki Żelaznych Ludzi z Wielkiej Wyk sztorm bądź silny wiatr zagnał aż osiem dni żeglugi na północny zachód, gdzie założyli nową siedzibę i odtąd są znani jako Farwyndowie z Samotnego Światła.

Jego potomkowie mieszkają tam po dziś dzień, bytując na skałach, na których jest pięćdziesiąt razy więcej fok niż ludzi. Nawet inni żelaźni ludzie uważają Farwyndów za szaleńców, a niektórzy zwą ich fokołakami.

Północne wody Morza Zachodzącego Słońca wypełnione są krakenami, lewiatanami i innymi monstrualnymi zwierzętami (nazywanymi przez niektórych morskimi smokami), a także lodowymi górami. Elissa Farman nie chciała płynąć śladami ludzi z północy czy Żelaznych Wysp.

Wybrała południowy kurs, ciepłe błękitne wody i niezmienne wiatry, które jej zdaniem miały ją zanieść na drugi koniec morza zachodzącego słońca.

Wielu marynarzy śmiało się z dzielnej pani kapitan. Ale Alys Westhill dysponowała częścią bogactwa ze sprzedaży smoczych jaj i próbowała kupić sobie załogę, oferując trzykrotnie większą stawkę niż zwykle proponowana przez innych kapitanów. Wieści o tajemniczej kobiecie, która trwoni bogactwo na szaloną wyprawę, dotarły do uszu lorda Wysokiej Wieży.

Lord Donnel wysłał wnuków, Eustace’a i Normana, którzy również byli znanymi żeglarzami, by wypytali tajemniczą kobietę… i zakuli ją w łańcuchy, gdyby uznali to za wskazane.

Eustace i Norman, zapaleni żeglarze, postanowili przyłączyć się do wyprawy Elissy Farman. Gdy tylko plotki rozprzestrzeniły się w porcie, marynarze zaczęli zaciągać się na statek Alys Westhill – w końcu tam gdzie płyną Hightowerowie, można zdobyć fortunę.

„Goniący za Słońcem” opuścił Stare Miasto dwudziestego trzeciego dnia trzeciego księżyca roku 56 o.P. i przeciął Zatokę Szeptów, zmierzając na otwarte morze w towarzystwie „Jesiennego Księżyca” ser Normana Hightowera i „Lady Meredith” ser Eustace’a Hightowera.

Tymczasem do króla Jaehaerysa dotarły wieści o Alys Westhill rozpaczliwie poszukującej załogi w Starym Mieście. Smoczy władca wysłał do Starego Miasta rozkaz zatrzymania Elissy Farman i przewiezienia jej do Czerwonej Twierdzy.

Donnel Opieszały po raz kolejny przeciągnął sprawę. Nie chcąc się narażać na gniew króla, jego lordowska mość wysłał dwanaście swych najszybszych statków w pościg za Alys Westhill i swymi wnukami, ale wszystkie, jeden po drugim, wróciły do portu pokonane.

Jaehaerys I długo rozważał, czy nie wyruszyć w pościg osobiście – na grzbiecie Vermithora miał szansę doścignąć statek Elissy Farman, ale musiałby zatrzymywać się na odpoczynek. Królowa Alysanne przekonała męża, że smok nie będzie leciał bez końca, a na morzu nie ma zbyt wiele wysp, gdzie mógłby pożywić się i wypocząć. Jaehaerys Targaryen porzucił więc plan poszukiwania Alys Westhill na Morzu Zachodzącego Słońca.

Myśli króla nadał zaprzątała Elissa Farman, a wiedział z całą pewnością, że „Goniącego za Słońcem” wybudowano w Braavos. Jego Miłość zapytał, czy Żelazny Bank finansował budowę i czy ma jakąś wiedzę o skradzionych jajach. Bankier wszystkiemu zaprzeczył.

Historię rejsu Alys Westhill oraz Eustace’a i Normana Hightowerów lord Donnel poznał trzy lata po tym, jak jego wnukowie i “Goniący za Słońcem” opuścili Stare Miasto. Do Zatoki Szeptów zawinął obdrapany statek z połatanym żaglem, w którym rozpoznano “Lady Meredith”.

Kiedy załoga zaczęła schodzić z pokładu, tłumy kupców, tragarzy, kurew, żeglarzy i złodziei wytrzeszczały oczy pod wpływem szoku. Na każdych dziesięciu schodzących na ląd mężczyzn dziewięciu miało czarną bądź ciemnobrązową skórę.

Kapitan okrętu, ser Eustace Hightower, z garstką pierwotnej załogi zawitał do rodzinnego miasta w 59 roku od Podboju. Wnuk lorda Donnela znacznie schudł. Jak wyjaśnił urzędnikowi celnemu Eustace, towarzyszący mu ciemnoskórzy mężczyźni to Letniacy wynajęci w Sothoryos, którzy zastąpili zmarłych marynarzy z “Lady Meredith”. Eustace Hightower wrócił do domu z ładowniami pełnymi towarów, ale nigdy nie podążył za Alys Westhill na zachód.

— To było tylko marzenie — rzekł ser Eustace.
Wkrótce zjawili się rycerze lorda Donnela, którym rozkazano eskortować go do Wysokiej Wieży. Tam, w wielkiej komnacie dziadka, z kielichem wina w dłoni, ser Eustace Hightower opowiedział swą historię.

Początkowo wspólna podróż Hightowerów i Elissy Farman przebiegała bez przeszkód. Po minięciu Arbor “Goniący za Słońcem” złapał wiatr w żagle i “Lady Meredith” oraz “Jesienny Księżyć” z trudem nadążały za wielkim braavoskim statkiem.

Nie byliśmy też zupełnie sami. Od czasu do czasu widzieliśmy rybaków, a raz nawet wielki statek o ciemnych barwach. To z pewnością byli wielorybnicy z Ib. I ryby, tak wiele ryb… czasem delfiny płynęły razem z nami, jakby nigdy przedtem nie widziały statku. Wszyscy uważaliśmy, że nas pobłogosławiono.

Przez dwanaście dni okręty kierowały się na zachód. Na pokładzie jednostek Hightowerów otworzono beczułki złotego arborskiego, by uczcić pomyślny rejs. Załoga “Goniącego za Słońcem” popijała wino z korzeniami z Lannisportu. Marynarze nie okazywali zaniepokojenia faktem, że od czterech dni nie widzieli ptaków kołujących na niebie.

Bardzo możliwe, że Alys Westhill i Hightowerowie świętowali za głośno i zbyt wcześnie pośrodku przestworu oceanu, bo wkrótce potem ich wyprawa zaczęła napotykać na przeszkody.

Przez kolejne dwa tygodnie na morzu zapadła cisza. Statki poruszały się naprzód dzięki wiosłom i holowaniu. Wkrótce marynarze odkryli, że popsuł się zapas mięsa w dwunastu beczkach na “Jesiennym Księżycu”. Na widok krwawego firmamentu przesądni żeglarze zaczęli złorzeczyć i mamrotać o złych omenach. Następnie nadeszły trzy sztormy, a każdy z nich był gorszy od poprzedniego.

Fale sięgały wyżej niż nasze maszty, ze wszystkich stron biły pioruny. Nigdy nie widziałem takich błyskawic. Ogromne, ogłuszające i tak jasne, że aż oczy bolały. Jeden piorun uderzył w „Jesienny Księżyc”, rozszczepiając maszt od wierzchołka aż po pokład. Pośród tego szaleństwa jeden z moich marynarzy zawołał, że widzi wysuwające się z wody macki.

“Goniący za Słońcem” zniknął Hightowerom z oczu. Fale pochłonęły “Jesienny Księżyc” wraz z Normanem i całą załogą. Eustace nie wiedział, jakim cudem przetrwał noc. Nad ranem kapitan ocenił straty na dziewięciu ludzi. Załoga odmówiła modlitwy i zaczęła naprawiać żagle oraz maszty. Po południu zjawił się “Goniący za Słońcem”. Lady Westhill wróciła po Eustace’a z radosną nowiną.

Lady Westhill nie tylko przetrwała sztorm, lecz również znalazła ląd. Wicher i furia morza, które rozłączyły jej statek z Hightowerami, zaniosły go też na zachód i gdy wstał świt, człowiek na oku zauważył ptaki krążące wokół przesłoniętego mgiełką górskiego szczytu.

Alys Westhill znalazła trzy małe wyspy, na które zaholowała “Lady Meredith”. Przez dwa tygodnie dokonywano napraw. Elissa Farman była bardzo szczęśliwa, że odkryła nieznane lądy, których nigdy dotąd nie zaznaczono na westeroskich mapach. Nadała im imiona Targaryenów: Aegona, Rhaenys i Visenyi.

Wyspy były niezamieszkane, ale nie brakowało na nich źródeł i strumieni, podróżnicy mogli więc do woli napełnić beczki słodką wodą. Żyły tam dzikie świnie i szare, ospałe jaszczurki wielkości jeleni, a na drzewach było pełno orzechów i owoców.

Eustace Hightower oznajmił, że nie muszą płynąć dalej – dokonali wspaniałego odkrycia, które przyniesie im bogactwo z handlu nowymi przyprawami i różowymi owocami. Elissa Farman była jednak przekonana, że prawdziwe cuda czekają ją daleko na zachodzie. Ostatecznie Alys i Eustace zdecydowali, że się rozdzielą – załoga statku Hightowera nie chciała kontynuować szaleńczego rejsu na zachód w obawie przed krakenami, które zniszczyły “Jesienny Księżyc”.

Alys Westhill popłynęła dalej na zachód “ścigając słońce”. Natomiast Eustace skierował się na wschód. “Lady Meredith” nękały straszliwe sztormy, a nieprzychylne wiatry zmuszały marynarzy do ciągłego halsowania.

Zabrali na pokład trzy wielkie, szare jaszczurki. Jedna z nich ugryzła sternika. Jego noga zrobiła się zielona i trzeba ją było amputować. Po kilku dniach spotkali stado lewiatanów. Jeden z nich, ogromny, biały samiec większy od statku, celowo uderzył w „Lady Meredith” tak mocno, że kadłub pękł.

W obliczu niebezpieczeństwa ser Eustace zmienił kurs, kierując się ku Wyspom Letnim. Jak się okazało, jego obliczenia były błędne, “Lady Meredith” znajdowała się daleko na południu, minęła wyspy i przybiła do brzegów Sothoryos. Hightower i jego marynarze spędzili na tym groźnym kontynencie rok, starając się naprawić uszkodzony statek.

Niemniej tam również można było zdobyć fortunę i nie byliśmy na to ślepi. Szmaragdy, złoto, korzenie, tak jest, wszystkie te rzeczy, a także o wiele więcej. Niezwykłe stworzenia… małpy chodzące jak ludzie, ludzie wyjący jak małpy, wiwerny, bazyliszki, sto różnych rodzajów węży. Wszystkie te stworzenia były śmiertelnie groźne. Niektórzy moi ludzie po prostu znikali w nocy. Pozostali zaczęli umierać.

Część załogi zmarła, nękana przez choroby przenoszone przez muchy, czy po spożyciu słodkiej wody pełnej robaków. Ludzi ser Eustace’a uratowali Letniacy, którzy zaprowadzili “Lady Meredith” do Miasta Wysokich Drzew. Stamtąd Hightower skierował się do Zatoki Szeptów, do rodzinnego miasta w Westeros.

Jeśli zaś chodzi o lady Alys Westhill, znaną też jako Elissa z rodu Farmanów, nie wiemy, jak wyglądał koniec jej przygody. „Goniący za Słońcem” zniknął na zachodzie, poszukując krain położonych za morzem zachodzącego słońca.
Nigdy już więcej go nie widziano.
Chyba że…

Wiele lat później Wąż Morski, uczestnik Tańca Smoków, mąż niedoszłej targaryeńskiej królowej, królewski namiestnik, ojciec smoczych jeźdźców, dziadek książąt i admirałów, Corlys Velaryon podczas jednej ze swoich wielkich wypraw zawinął do portu w Asshai.

Podczas drugiej wyprawy ser Corlys zapuścił się jeszcze dalej na wschód i stał się pierwszym Westerosianinem, który dotarł do Asshai przy Cieniu, posępnego czarnego miasta władców cieni położonego na skraju świata. Tam stracił ukochaną i połowę załogi, jeśli wierzyć opowieściom… i tam również, w porcie Asshai, ujrzał stary, zniszczony statek, który — jak przysięgał do końca życia — mógł być jedynie „Goniącym za Słońcem”.

Możemy jedynie spekulować, czy Elissie Farman udało się dopłynąć do Asshai. Historia Alys Westhill na pewno rozpalała wyobraźnię wielu młodych żeglarzy i maesterów – a być może zapiski o wyprawie złodziejki smoczych jaj czytał arcymaester Marwyn? Fani na anglojęzycznych forach spekulują, czy Elissa/Alys po dotarciu do Asshai przyjęła nową tożsamość, np. Quaithe bądź… Melisandre (Mellony+Elissa+Androw = Melisandre).

“Goniący za Słońcem” to – jak słusznie zauważył Lord Bluetiger – nawiązanie do “Podróży Wędrowca do Świtu” trzeciego tomu “Opowieści z Narni” Clive’a Staplesa Lewisa.

Komentarze