Toń (Marta Kisiel)

Oryginalny post: https://fsgk.pl/wordpress/2018/07/ton-marta-kisiel/

Czyli jak zarwać nockę i zapomnieć o obiedzie, by przeczytać Dobrą Książkę.

Marta Kisiel, polska pisarka fantasy, zadebiutowała opowiadaniem “Rozmowa dyskwalifikacyjna” na łamach magazynu literackiego „Fahrenheit” w 2006 roku. Cztery lata później Fabryka Słów opublikowała jej pierwszą książkę “Dożywocie”. “Toń”, która premierę miała w maju tego roku, jest czwartą powieścią “Ałtorki”. Marta Kisiel, trzykrotnie nominowana do Zajda, z wykształcenia polonistka, z zamiłowania hodowca dzieci, czarnego koteła i pseła, publikowała także opowiadania na łamach SFFiH oraz w antologiach fantasy. Wykreowała kultowe w niektórych kręgach Kiślowersum. Fani “Ałtorki” mają z nią świetny kontakt dzięki fanpejdżowi oraz spotkaniom na konwentach fantastyki. Każdy panel sprawia, że czytelnik ma ochotę ponownie sięgnąć po książki Marty. Wszystkie powieści stanowią najlepszy środek na depresję, czarnowidztwo, ból egzystencjalny i kryzysy tożsamości. Pomagają odzyskać siły oraz wiarę w rozum i godność człowieka. Zastępują homeopatyczne dawki czekolady i pluszu. I najważniejsze – doładowują pierdolca na długi czas.

Niektóre książki zostają z nami, pochłaniaczami literatury, na długi czas. Oddziaływują na różnych poziomach świadomości, pchają do poszukiwania wiedzy, pomagają utrwalić pewne przemyślenia, rozwijają i zmieniają podejście do pewnych kwestii. Czytamy z różnych powodów. Dla odstresowania, dla przygody i podróży w nieznane, żądni wiedzy i wrażeń. Kiślowersum dostarcza czytelnikowi plastyczny i różnorodny świat na wyciągnięcie ręki. Zabiera na Dolny Śląsk, gdzie pozwala odkryć magię. Dzięki dwóm ostatnim powieściom Marty Kisiel mam ochotę spakować plecak i przejechać pół Polski tylko po to, by dotknąć ścian wrocławskich kamienic i kościołów. Tym właśnie jest kreacja Ałtorki – pejzażem naszej szarej, brudnej, ciężkiej rzeczywistości, która opisana przez Martę, nabiera barw, głębi, światła, smaku i historii. Wszystko przyprawione jest… pierwiastkiem nadprzyrodzonym.

“Toń” to opowieść o tym, jak łatwo zniszczyć relacje międzyludzkie i jak trudno je odbudować, i najmocniejszych więziach, które rodzą się nie z podobieństw, lecz z różnic. Oraz o tym, że czasami trzeba odbyć podróż w czasie, aby się przekonać, kto przedkłada złoto i dzieła sztuki nad przyjaźń i lojalność. Kiedy Dżusi Stern decyduje się oddać przysługę ciotce, jeszcze nie wie, że uruchomi lawinę wydarzeń, których nie da się już cofnąć. Trzpiotowata dziewczyna, jej poukładana siostra oraz kąśliwa ciotka nieoczekiwanie wplątują się w morderstwo — a to dopiero początek niebezpieczeństw, jakie na nie czyhają. Przesiąknięta krwią i chciwością historia Wrocławia i Dolnego Śląska, rodzinne tajemnice i groza nie z tego świata. Bo dobra powieść zaczyna się od morderstwa, a później napięcie tylko rośnie.

Toń. Chyba potrafisz?

“Toń” czekała na mnie 6 tygodni od premiery. Za nic w świecie nie chciałam się za nią brać. Bałam się jak wszyscy diabli. A co jeśli zniszczy Kiślowersum? – pytałam sama siebie, unikając patrzenia na katalog z ebookiem i fanpejdż Ałtorki. Jak zepsuje mi Konrada, Niedasia grającego z panią starszą w Warcraft, włóczkowego Szczęsnego, Wikinga, anioły, ośmiornicę Krakersa z manią kulinarną, panią Matyldę i jej papugę, Salkę, Niebożątko? Co wtedy zrobię? Do książek Marty Kisiel wracam średnio raz w roku (nie licząc tych chwil, kiedy sięgam na półkę, by odświeżyć jakiś fragment). Wrosły we mnie wraz z innymi ważnymi lekturami. Nie mogłam tak po prostu zaburzyć równowagi wewnętrznej nową lekturą Ałtorki (z przykrych doświadczeń związanych z różnymi pisarzami – niektóre ich wcześniejsze/późniejsze powieści wpływały na odbiór moich ulubionych książek tak bardzo, że już nie wracałam do ich lektury). Ale pewnego lipcowego dnia natknęłam się na informację, że Matylda Bolesna powraca w najnowszej książce. Ukończywszy ją 24 godziny później, piekielnie głodna, zamawiałam wersję papierową “Toni”.

Może więc pora przestać uciekać, skoro uciec nie sposób? 

Aż głupio przyznawać się do tego strachu i niepokoju, który towarzyszył mi przed lekturą. Wstyd, że podejrzewałam jedną z moich ulubionych pisarek o to, że jej najnowsza powieść zniszczy Kiślowersum. Nie powinnam była! “Toń” dopełnia uniwersum, wzbogaca je i zachwyca bardziej niż trzy poprzednie książki. Lądujemy we współczesnym Wrocławiu u rodziny Sternów, której członkowie wykazują się ponadprzeciętnymi umiejętnościami – podróżują w czasie. Czytelnik ma okazję wsiąknąć w umiejętnie wykreowany dreszczowiec, przejść się ulicami stolicy Dolnego Śląska, poznać antykwariuszy, zegarmistrzów, niesamowitą rodzinną historię i poszukać wraz z bohaterami skarbów III Rzeszy. Jak zawsze, zachwyca język używany przez Ałtorkę – plastyczne opisy, zabawne dialogi, poruszające wyznania, splatanie wątków z sierścią Kota i kurzem mieszkania ciotki Klary – to wszystko sprawia, że wracamy do Kiślowersum. Nie dla samych elementów komediowych, ale rozważań o ludzkich problemach, codzienności doprawionej magią i elementami nadprzyrodzonymi, wreszcie dla bohaterów, jedynych w swoim rodzaju postaci z krwi i kości. Przyjemnym akcentem jest połączenie pomiędzy poszczególnymi powieściami. A najlepszy w tym wszystkim jest… cóż…

Ramzes.

❄ “Ałtorka” jest oficjalnie uznawanym przez Martę Kisiel określeniem. Gorąco polecam wywiady z pisarką: nr1 i nr2. Update po Polconie 2018: Marta Kisiel zdobyła Nagrodę Fandomu Polskiego im. Janusza A. Zajdla za opowiadanie “Szaławiła”. Gratulacje!

Zdjęcia zamieszczono dzięki uprzejmości Asieki77 z Wroclovers ❤ poniżej cudowny Wrocław w jej ujęciu: https://www.instagram.com/asieka77/?hl=pl & http://wroclovers.pl/






Komentarze