Utracona godzina i Widmowy Zagon

Skończyłam czytać te kilka książek, które pochłaniałam jednocześnie i chyba czas je podsumować w kilku słowach. Oczywiście mój głupi łeb uznał, że takie czytanie jest najlepsze, więc zamiast skupić się teraz na jednej, znów zaczęłam kilka kolejnych. Nie będę dyskutować z logiką, logistyką i wygodą tego rozwiązania, po prostu jak w tym memie, akceptuję nieuniknione - ach, więc teraz robimy to? no dobrze...

 

Utracona godzina i Widmowy Zagon

Jak kiedyś już pisałam, Marcina Mortkę czytam od lat i jakoś dobrze mi wracać do jego kolejnych dzieł. Po prostu ma tę iskrę, która porywa czytelnika na przygody z jego bohaterami. Czekałam ponad dekadę na dalsze przygody Madsa i teraz, za każdym razem, zabiera mnie ze sobą na Mroźny Szlak, gdzie przeżywam strach z Pokrzewką, śmieję się z podkomendnych pułkownika, czuję ból ran zadanych przez Bękarty, marznę i jest mi z tym naprawdę dobrze. I choć czasem bywa smutno, a czasem czuję się bezradna jak bohaterowie serii, tu nie potrzebuję pluszowego komfortu. To fantasy magii i miecza, musi lać się krew, pot i łzy.

Cykl "Straceńcy Madsa Voortena" składa się z 6 tomów (i na chwilę obecną wydaje się zakończony): 

  1. Martwe Jezioro
  2. Druga Burza
  3. Mroźny szlak
  4. Utracona godzina
  5. Widmowy Zagon
  6. Ostrza Burzy

Znów na głównym plan wysuwa się Voorten, dowódca Drugiej Burzy, człowiek, który jest synonimem słowa wojna, i którego wojna zdaje się nie opuszczać. Rozkrzyczane Krainy stawiają czoła Tuistanom, którzy po śmierci Smoczycy słabną: Smocze Strażniczki tracą moc, a Król Wieszcz zarządza odwrót. Po bitwie pod Brzaskiem powstańców dochodzą słuchy, że Mads nie żyje. Czy to naprawdę możliwe? Już wiele razy powtarzano takie plotki, a jednak ktoś ściga wycofujących się Tuistan. Nikt jakoś trupa w Brzasku nie okazywał, prawda?

Ogromnie szkoda mi Madsa, który nie dość, że stracił ukochaną, to nie może odłożyć miecza, a musi ratować świat. Ponownie usłyszymy "Burza!" - "Wiatr!", gdy oddział Voortena uderza na wroga. Znów szale losu zachwieją smoki, a Elinaare będzie nie tylko zamartwiać się o syna. Była Smocza Strażnika odkryje coś, co sprawi, że porzuci szeregi sojuszników, a w najmniej spodziewanym towarzyszu odnajdzie... miłość. Bielik za to znajdzie wreszcie cel w życiu.

Po "Utraconej godzinie" sięgnęłam po "Widmowy Zagon", który wyjaśnił wiele zagadek towarzyszących nam od "Martwego Jeziora". A była to dla mnie książka wyjątkowa, która wpadła mi w ręce w miejskiej bibliotece przypadkiem, do której powracałam i wyczekiwałam na kontynuację. Specjalnie wypytywałam kolegę (któremu udało się dostać na autorskie) na Pyrkonie 2017, czy Mortka planuje dalej pisać. I tak mijały lata, ja nosiłam w sobie (jedną z wielu) zadrę niedokończonej historii i skupiałam na innych cyklach. Ale było warto czekać. Przede mną jeszcze jeden tom, "Ostrza burzy".

Nie wiem, co doładowuje Marcina, ale niech pisze na zdrowie. Każdy jego cykl przyjmuje z radością. Światy i bohaterowie pisarza są na tyle plastyczni, na tyle interesująco skonstruowani, że czytelnik przymyka oczy na niektóre rozwiązania fabularne - choć na tle innych twórców fantasy Mortka i tak nie razi odbiorców plot-armorem czy solucjami rodem z kapelusza. Plus autor nie szczędzi nam soczystych przekleństw, ale jak zawsze są one stonowane i w punkt.

Gdy słyszę, że na naszym rynku są tylko romansidła fantasy, cringe fantasy soft-porno i kryminalne fantasy, to zastanawiam się, co ci domorośli znawcy czytają, albo co wiedzą o polskim rynku fantastyki. Bo chyba zamykają oczy na widok epickiego fantasy Marcina, czy na inne jego książki, nie będące high fantasy. Jak tak poczytałam sobie trochę (a ponad 700 przeczytanych książek stuknęło mi niedawno) różnych naszych twórców z polskiego podwórka i nie tylko, to zmieniłam zdanie co do Mortki. Przestałam uważać jego książki za czytadła, a umiejscawiam MM w mojej topce 10 ulubionych polskich fantastów. Polecam, wspaniałe remedium na tęsknotę za high fantasy.

Komentarze

  1. Cześć!

    Również uwielbiam pana Mortkę. Najnowsze przygody Madsa jeszcze przede mną, chyba poczekam na zakup aż do marca i wówczas przytulę go razem z nowym Kociołkiem :) A gdybyś miała wybrać jedną serię od Mortki, to dlaczego wybrałabyś Kociołka? :D

    Jestem pod wrażeniem tych 700 książek... jestem ciekaw ile ja mam na swoim koncie, ale nie prowadzę statystyk, nie odznaczam tego na lubimyczytać, a w sumie szkoda. Również mógłbym się pochwalić.

    Udanego weekendu!
    M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć, dlaczego wybrałabym Kociołka? To proste :D Dla Eliaha, Żychłonia, Gramma i reszty ekipy poszłabym na zwiady w Głodną Puszczę i nawet bym się nie zawahała! Miłego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha zdecydowanie tak! Bez chwili zastanowienia poszedłbym razem z Wami :D Istnieje jeszcze jeden argument ZA Kociołkiem... za każdym razem jak następuje opis serwowanych pyszności, czy to u nich w karczmie, czy w trakcie postoju, to aż mi kiszki marsza grają. Też tak masz? Ślinka sama leci ajajaj :D

      Usuń
    2. Tak, jak najbardziej :D

      Usuń

Prześlij komentarz