Meekhańskie Tajemnice: Czemu powstał Dom Snu?

Nie wszyscy czytelnicy Meekhanu kojarzą dział Tako Rzecze Wegner, w którym gromadzony jest meekhański lore. Dlatego też postanowiłam wyłowić z niego kilka tajemnic. Pośród najważniejszej ciekawostki pewnej pyrkonowej prelekcji dowiedzieliśmy się, dlaczego stworzono Dom Snu. RMW wspomniał także, że istota wzmiankowana kilka razy w 5-ciu tomach pojawi się na kartach kolejnych książek. Jaka jest rola Odźwiernego Domu Snu? Czy to tylko zwykły strażnik z kluczami?


Meekhańskie Tajemnice:
Czemu powstał Dom Snu?


W trakcie Wojen Bogów Bitewna Pięść przemierzał pokryte błotem tereny walk i obserwował dusze gromadzące wokół pobojowisk. To właśnie wtedy Reagwyr doszedł do wniosku, że trzeba zrobić coś z tymi duchami, za dużo ich pałęta się po polach bitew.

Dlaczego to był problem w czasach nieustannych walk?

narodziny Odźwiernego
Ze względu na ryzyko narodzin ana'bogów. Z tego powodu Imperium Meekhańskie tak bardzo naciska na przestrzeganie Wielkiego Kodeksu i każde odstępstwo od reguł równa się śmierci. Rdzeniem mocy każdego boga są duchy zjednoczone we wspólnym celu. Często myślimy, że to wyznawcy kreują bogów, ale prawdziwe Potęgi to konglomerat dusz.

Jak zapobiegano narodzinom bogów?

Mówi się, że dusze zmarłych odchodzą poza Mrok, do Domu Snu. Według powszechnego przekonania sama Wielka Matka dokonuje osądu zmarłego. Wyznawcy nazywają tą czynność ważeniem duszy

Ale jeśli Matki nie ma, to kto pilnuje zbiornika boskiego paliwa?

Odźwierny Domu Snu posiada klucze do miejsca wykreowanego przez bogów, gdzie gromadzone są dusze zmarłych. Ale nie bogów, bo bogowie zostają unicestwieni całkowicie:

Bogini [Laal] nie musiała tego robić... ale bała się o swoje istnienie, odkrywszy po śmierci Dresw'low, że bogów może spotkać nicość. Nie Dom Snu, którego strażnicy przyjmują dusze śmiertelników, lecz całkowite i nieodwołalne unicestwienie.

Co robi Odźwierny, gdy Matki nie ma w Domu?

Ciężko przewidzieć, czy ten wywodzący się z folkloru symbol promowany przez służki Eyfry naprawdę istnieje i coś robi. Ale jeśli dusze zmarłych odchodzą poza Mrok, to może sam Odźwierny, jak na porządne bóstwo chtoniczne przystało, przechodzi przez bramy i odwiedza mieszkańców zniszczonej krainy? Być może odbiera długi od Thowetha i pozostałych mitycznych istot?

To wydarzyło się jakieś trzysta lat temu, więc znam tylko opowieść o tym, że pewnego dnia pojawił się jakiś człowiek…
— Człowiek?
— Człowiek. Mężczyzna. Ale więcej niż mężczyzna, bo z łatwością pokonał dziesięciu naszych najlepszych wojowników, którzy stanęli z nim do walki, gdy zażądał spotkania z Thowethem. Nasz bóg mieszkał wtedy na szczycie wielkiej góry, daleko stąd. Odwiedzał nas, obdarowując dzieci błogosławieństwem duszy, czasem w postaci vaihira, a czasem jako sen, płacz słyszany nocą albo drzazga wbita w palec. Tak powiadają. Ten człowiek spotkał się z nim w jego sanktuarium, pokonawszy wprzód dziesięciu strażników, po czym obaj odeszli. Na odchodnym Thoweth ukazał się we śnie szamanom i widzącym wszystkich plemion i powiedział: „Idę spłacić stary dług, strzeżcie moich dzieci do dnia, w którym powrócę”.

Komentarze