Przystań Wiatrów (George R. R. Martin & Lisa Tuttle)

Oryginalny post: https://fsgk.pl/wordpress/2018/07/przystan-wiatrow-george-r-r-martin-lisa-tuttle/

Marzyliście kiedyś o lataniu? O szybowaniu w powietrzu, wietrze muskającym ciało, promieniach słońca odbijających się w tafli wód, o niespodziewanych wichrach, które sprawiają, że tracicie wysokość i serce zaczyna bić mocniej, aż w końcu odzyskujecie równowagę? O zapachu morza i burzy, wyścigach z ptakami, smokami, samolotami? Przeżywaliście sny o spadaniu i wirowaniu?

Skoro już raz spróbowałeś lotu, chodząc po ziemi, ku niebu zwracasz oczy;
albowiem zaznawszy przestworzy, pragniesz do nich powrócić.
– Leonardo da Vinci 

Ponad czterdzieści lat temu George R. R. Martin i Lisa Tuttle wyśnili Przystań Wiatrów oraz Maris z Amberly. GRRM poznał Lisę w 1973 roku, w ciągu kilku kolejnych miesięcy zaczęli pisać do siebie listy, on odwiedził ją w Los Angeles, ona przyjechała do niego do Chicago. Choć dzieliły ich setki mil, zostali kochankami i rozpoczęli współpracę nad opowiadaniami, które później miały wejść w skład książki zatytułowanej “Windhaven”. W 1974 roku Lisa zakochała się w innym mężczyźnie (podobno był to muzyk). Mimo złamanego serca, George nadal wymieniał z Lisą korespondencję, która zaowocowała publikacją “The Storms of Windhaven” w “Analogu” w 1975 roku. Rok później opowiadanie zdobyło nagrodę Locusa, było też nominowane go Hugo i Nebuli.

“Jednoskrzydły”, druga nowela ze świata Przystani Wiatrów, ujrzała światło dzienne na łamach tego samego czasopisma w 1980 roku. Nominowana do Hugo, zdobyła nagrodę “Analogu” w głosowaniu czytelników na najlepszą serię. Trzecie opowiadanie o Maris zatytułowane “Upadek” zostało napisane w celu połączenia w całość historii lotniczki. George i Lisa dopisali także prolog oraz epilog – wszystkie trzy opowiadania zebrano i opublikowano w 1981 roku w powieści “Przystań Wiatrów”. GRRM i Lisa Tuttle planowali kolejne części, druga książka miała nosić tytuł “Malowane Skrzydła”, ale nigdy nie znaleźli czasu na dalszą współpracę.

Przystań Wiatrów to oceaniczna planeta, na której niegdyś rozbili się gwiezdni żeglarze. Skolonizowali planetę i – według legendy – wykuli dla siebie skrzydła używając niezwykłego, srebrzystego materiału ze szczątków statku. Mimo upływu setek lat, materiał nie zestarzał się, nadal służy lotnikom do komunikacji między wyspami rozrzuconymi po całym wodnym świecie. Zgodnie z tradycją, skrzydła przekazywane są pierworodnemu dziecku w rodzinie w chwili, gdy osiągnie ono pełnoletność. Nie liczą się umiejętności, najważniejsza jest tradycja i prawo lotników.

Główna bohaterka, Maris z Amberly, została adoptowana przez lotnika imieniem Russ. Nie miał własnych dzieci, więc zaopiekował się córką rybaka, wpajając jej umiejętności niezbędne do latania. Maris marzyła o skrzydłach, o unoszeniu się na wietrze i dostatnim życiu, jakie wiedli lotnicy. Mają oni zapewniony byt dzięki zwierzchnikom wysp. Zadaniem lotnika jest przekazywanie wiadomości zarządcom i władcom mniejszych lub większych części archipelagów, często oddalonych od siebie o kilka godzin lotu. Rejs statkiem zajmuje zbyt wiele czasu, a w morskiej toni czają się scylle, drapieżniki morskie, które potrafią zniszczyć okręty. Czasem bestie chwytają nawet lotników, gdy ci nierozważnie zbliżą się do powierzchni wody.

Na Zachodzie i Wschodzie lotnicy wytworzyli zamkniętą kastę, która nie podlega bezpośredniej władzy zwierzchników wysp. Na Południu posiadacze skrzydeł są kapłanami, natomiast na północy władcami-książętami noszącymi srebrne diademy. Poszczególne części archipelagu różnią się kulturowo, handel odbywa się dzięki flotom statków, a rybacy zwykle stanowią najbiedniejszą część społeczeństwa. W gospodach oprócz piwa znaleźć można miejscowe trunki, a dla mieszkańców poszczególnych wysp największym wydarzeniem są coroczne turnieje lotników, podczas których skrzydlaci rywalizują, a zaplecze turystyczne bogaci się na sprzedaży jadła i napitku. Dzieciaki biegają po plaży, chcąc pomóc startującym i lądującym lotnikom – wszak dotknięcie skrzydeł przynosi szczęście.

Jaki był procentowy udział George’a R. R. Martina w tworzeniu “Windhaven”? Ciężko jednoznacznie określić. W niektórych częściach książki widać wyraźnie pióro autora Pieśni Lodu i Ognia – Val Jednoskrzydły posiada nóż z obsydianu. Na pewnej dalekiej wyspie Maris spotkała bardzo bystrego karła, który był zarządcą wyspy; odwiedziła też Stormtown, miasto zbudowane przez gwiezdnych lotników. Takich “martinowskich wstawek” jest jednak bardzo mało. Czytelnik nie rozróżnia poszczególnych wysp, postaci trzeciego planu zlewają się w jedną, barwy, smaki, odczucia – brakuje im opisów, cech, emocji. Odniosłam (być może mylne) wrażenie, że Lisa Tuttle napisała jakieś 70% opowieści, a George jedynie wygładzał niedoskonałości i wstawiał opisy wyścigów bądź  skomplikowane dialogi.

Całość prezentuje się nieźle, ale bardziej przypomina powieść obyczajową niż książkę z pogranicza science-fiction i fantasy. Maris z Amberly (czyżby to hołd dla Amberu Rogera Zelaznego?) jest odrobinę jak Mary Sue – za co się nie weźmie, uda jej się pokonać przeciwności losu i zwyciężyć. Jest idealistką i marzycielką, nie myśli o ciemnej stronie ludzkiej natury, wierzy w lepsze jutro, całe życie ukształtowało ją ku jednemu celowi i by go zrealizować, zmienia świat dookoła siebie. Być może kreacja głównej bohaterki wynika z faktu, że Lisa Tuttle była początkującą pisarką i ciężko jej było wiarygodnie stworzyć postać kobiety, która czterdzieści lat latała po nieboskłonie, walczyła z przeciwnościami i przeżywała kryzysy.

Wszystkie trzy nowele są nieco rozwleczone, brakuje im pewnych kontrastów oraz tego, co George R. R. Martin określa odcieniami szarości i czerni. Emocje i wrażenia odczuwane przez naszą protagonistkę nie przytłaczają odbiorcy. Chętnie poczytałabym więcej krótkich opowiadań o Przystani Wiatrów, jej marynarzach, potworach, kapłanach, wyspach, pieśniarzach, legendach, ewolucji obyczajów i dalszych losach przyjaciół Maris. Lotnicy, choć zmienili się na przestrzeni lat, nadal stoją w obliczu kolejnych kryzysów i wyzwań. A poza tym, na pewno na planecie grasują jacyś piraci. W końcu ocean zajmuje powierzchnię niemal całej planety.

tl;dr Romantyczna wizja oceanicznej planety i historia Maris, która kochała latać. Do przeczytania w trzy wieczory.

Komentarze