Oksana Pankiejewa Kroniki Dziwnego Królestwa

Oryginalny post: https://ogienilod.pl/viewtopic.php?f=9&t=5129

Re: O. Pankiejewa - Kroniki Dziwnego Królestwa
Post autor: Mya Stone » 5 lis 2017, o 16:29

Najlepszy cykl zza Buga ostatnich lat nareszcie po polsku :D Pamiętam jak dziś, gdy przeglądałam wyprzedaż książek i trafiłam na opis "Przekraczając granice"
Nie da się ukryć, że najczęściej wszystko co wiekopomne zaczyna się bardzo zwyczajnie, by nie powiedzieć — trywialnie...

Przez myśl ci nie przejdzie, że wszystkie problemy są już po prostu śmieszne i w zasadzie nieaktualne, ponieważ twoje życie faktycznie właśnie się kończy. Umierasz, więc nie warto się przejmować. W takiej chwili mało komu przyszłoby do głowy, by myśleć o światach równoległych, czarodziejach, elfach, krasnoludach i innych tego typu bajkach. Bo okoliczności są jednak dalekie od bajkowych...

A skoro już przy bajkach jesteśmy... W królestwie Ortan, nikt nie wpadłby na to, by nazwać czarodziejów, elfy i krasnoludy bajkami.

Również istnienie światów równoległych nie budziło najmniejszych wątpliwości, poparte jak najbardziej namacalnymi dowodami w postaci tak zwanych przesiedleńców.

A skoro już przy przesiedleńcach jesteśmy... Uwierz, tej nocy pojawi się ktoś i ma wydarzyć się coś, co zaważy na dalszych losach królestwa...

Czasem życie wykręca takie numery, jakich nawet w filmie nie uświadczysz — żaden normalny scenarzysta by na coś takiego nie wpadł.
Książkę nabyłam za niecałe 10 złoty, połknęłam w dwa dni i ... Ogromnie się zasmuciłam. Bo kilka lat temu żadne z wydawnictw nie planowało tłumaczenia pozostałych tomów. Na forum Wolha znalazłam ludzi, którzy zajęli się amataroskim przekładem drugiej części. Podsyciła ona mój apetyt do tego stopnia, że tom 3 i 4 mozolnie, przez wieeele tygodni ocyfrowywałam po opanowaniu podstaw rosyjskiego. Połowy nie zrozumiałam, ale nadrobiłam po kilku latach, gdy wreszcie ukazało się (najpierw nieoficjalne) tłumaczenie. Mam nadzieję, że Papierowy Księżyc wyda cały cykl.

Bo o bohaterach można dyskutować godzinami :) Jest król Szellar, który ćmi fajkę i naprawdę dba o Ortan. Jest książę Elmar, pierwszy paladyn i eks-członek drużyny bohaterów. Jest Żak, oficjalnie dworski błazen. Olga, która wpada w sam środek wydarzeń dzięki... Mafiejowi, półelfowi magowi uczącemu się pod okiem meistra Istrana wspomnianego przez Asię, Kantor z jego przebojowymi przygodami, Amargo i Passionario, Kozak i Teresa, Elwira i Kira, smoki, Pomorze, rebelianci, światy równoległe...

Warto!


Re: O. Pankiejewa - Kroniki Dziwnego Królestwa
Post autor: Mya Stone » 10 lis 2017, o 21:14

Tak się zastanawiałam, która z postaci najbardziej przypadła Wam do gustu? Bez wątpienia na pierwszy plan wysuwają się dwaj panowie: Kantor i król Szellar, ale może się mylę? Co z paniami?

Przyznaję, że historią różowych słoni i tej całej kołomyi z Niebiańskimi Jeźdźcami, opieki nad rodziną i podejściem do rządzenia, Szellar kupił mnie od samego początku. Ale! Im dalej w las, tym bardziej zaczęłam się przyglądać Kantorowi, który przy drugim czytaniu zyskał. I to sporo. Nawet nie chodzi o ten typ bohatera (dobry badass), czy podejście do pewnych kwestii, ale o (trochę altsinowe?) dostawanie od życia po głowie i podnoszenie się z dna raz za razem - to mnie ujęło. Czy jest to sugerowanie czytelnikowi, że ma lubić Kantora? Ciężko mi odpowiedzieć, bo nie jestem obiektywna ;)


Imho Elmar jest ciekawą osobowością - ten strach przed odpowiedzialnością i świadomość, że się nie nadaje do pełnienia obowiązków, które mogą spaść na jego barki. Związek jakże... nieodpowiedni? dla jego funkcji. Przeżycia, które go nie złamały.

Meistr i pewien eee były książę (tak wybrnę ze spoilera?) - czekam na rozwój wydarzeń :D


Re: O. Pankiejewa - Kroniki Dziwnego Królestwa
Post autor: Mya Stone » 26 lis 2017, o 13:56

Z informacji przekazanych przez pana Flawiusza wiem, że towarzyszka Marg @hug pochłonęła tom 2 i uważa go za bardzo zabawny :mrgreen:

Nie wiem, czy towarzyszka zdaje sobie sprawę, ale nie ma lekko. W Zielonych Górach partyzantom brakuje porządnej lodziarni, naczelny wódz bawi się w maga, a niektórzy alchemicy mają skrzynki pełne dziwnej broni. Ja na miejscu towarzyszki Marg pochodziłabym do sprawy poważnie :wink:

Niech się towarzyszka cieszy, że nie wyślą jej jako daninę dla smoka. Mogę poprosić naszego kochanego króla, żeby pożyczył pana Kostasa i my już towarzyszce Marg urządzimy seans uświadamiającej pogadanki o życiu. Albo meistra Istrana ubłagam o kijaszek zagłady!

Komentarze